Czym jest
system Poltax wie każda osoba rozliczająca podatki, natomiast czym jest
Egapoltax wiedzą ci, którzy byli licytowani. To właśnie z tego systemu
generowane są w tragifarsie, zwanej postępowaniem egzekucyjnym w administracji obowiązkowe
– według prawa podatkowego, a nie ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w
administracji – faktury sprzedaży egzekucyjnej, czyli bardzo prosty wniosek:
ewidencja ta musi być prowadzona wzorcowo przez każdą skarbówkę. A nie jest.
Część niechlujów grasujących w placówkach fiskusa w całej Polsce wychwytuje
Najwyższa Izba Kontroli – protokoły z kontroli na jej stronie. Część instytucje
nadrzędne nad urzędami skarbowymi. Reszta pozostaje bezkarna.
Prokuratoria
Generalna Skarbu Państwa ujawniła kolejne zatrważające i groźne dla polskiego budżetu mechanizmy – wręcz moim zdaniem –
narażania na potężne straty i podatników i, przede wszystkim, Skarbu Państwa
poprzez fałszowanie ewidencji Egapoltax.
Opisała je w piśmie procesowym, które załączę na końcu tego wpisu. Jak
do tego doszło? Muszę powrócić do swojej historii zajęcia egzekucyjnego i
dokumentów w nim produkowanych: niewiele się w nich zgadzało jeśli chodzi o
ilości i nazwy ruchomości. Na to nakładały się jeszcze sprawy własności. W
oparciu o nie byłam w stanie rzetelnie odprowadzać podatków ani rozliczyć
firmy. Winny był temu polski system podatkowy restrykcyjnie i obligatoryjnie
karzący za każde nawet nieumyślne zatajenie podatków, np. art. 56 kodeksu
karno-skarbowego: „podatnik, który
składając organowi podatkowemu lub płatnikowi deklaracje lub oświadczenie,
podaje nieprawdę lub zataja prawdę albo nie dopełnia obowiązku zawiadomienia o
zmianach objętych nimi danych, przez co naraża Skarb Państwa lub jednostkę
samorządu terytorialnego na uszczuplenie podatku podlega karze grzywny do 720
stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności do lat 2, albo obu tym karom
łącznie.” Częściowa sprzedaż egzekucyjna odbyła się prawdopodobnie na
początku 2006 r. i to wiem dopiero od 2010 r. natomiast wcześniej byłam pewna,
iż zaledwie ją rozpoczął naczelnik, np. na raty, ponieważ w głowie mi się nie
mieściło, że może on łamać prawo podatkowe nie wystawiając faktur w ustawowym
terminie.
W tym czasie
sama usiłowałam ustalić, co naprawdę działo się ze sprzedażą. Doradzono mi następujące
drogi: pierwsza to zwrócenie się do naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku z
prośbą o informacje oraz o dane z ewidencji Egapoltax, ponieważ według nich
ponad wszelką wątpliwość mogłam ustalić losy prawne poszczególnych ruchomości.
Naczelnik odmówił mi. Zaskarżyłam to do warszawskiego Sądu Administracyjnego i
przegrałam. Sprawa obecnie znajduje się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
Druga to złożenie skargi na naczelnika do dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie.
Zupełnie nieskuteczna procedura: według prawa dyrektor Izby Skarbowej w
Warszawie, jako organ nadzoru powinien wyznaczyć organ podatkowy właściwy do
wyznaczenia zaległości podatkowej powstałej po stronie płockiego naczelnika z
tytułu niepobrania podatku VAT od sprzedaży. W wyniku tej kontroli powstałaby
decyzja wymiarowa o mocy obowiązującej i dla moich rozliczeń podatkowych. Jak to
wspólnym staraniem ominęli dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie i naczelnik
Urzędu Skarbowego w Płocku? Po prostu „na bezczelnego Jasia”, czyli dyrektor
nie wyznaczył owego organu, natomiast naczelnik wyznaczył sam siebie. Efekt był
wiadomy do przewidzenia: nie było żadnej decyzji wymiarowej! Po prostu sprawę
ucięli na etapie protokołu z kontroli, w którym ujawnili rozbieżności pomiędzy
zajęciem a sprzedażą. I to jest już koniec – brak decyzji wymiarowej = brak
możliwości zaskarżenia. Bezprawie żyje. Że taki będzie skutek przewidywało
dwoje pracowników z płockiego prowadzący tę kontrolę Pani Bogumiła Tomczak i
Artur Patora, którzy wielokrotnie do mnie stwierdzali, że z postępowania tego
powinien być wyłączony płocki naczelnik. Niezależnie od tego sama dwukrotnie
występowałam o przeprowadzenie kontroli i postępowania podatkowego w celu
prawidłowego złożenia dokumentów podatkowych i dwukrotnie odmawiano mi
uzasadniając to stanem polskiego prawodawstwa: obywatel może złożyć skuteczny
donos na wszystkich, ale wystąpienie z otwartą przyłbicą w słusznej, własnej
sprawie jest nieskuteczne. Uważam, że taki system dyskryminuje mnie. Ale nie
tylko mnie, ustanowienie takiego prawa ukróciłoby mechanizm „hodowania odsetek”
przez fiskusa – znakomicie opisała „Rzeczpospolita” w tragicznym w skutkach
artykule „Nie wytrzymał starcia z urzędnikami”. Ludzie za takie prawo płacą życiem.
No i powoli
zbliżamy się do wydruków Egapoltax. W sprawie odszkodowawczej (pozew na blogu) zawnioskowałam
o owe wydruki, prawdę powiedziawszy bez żadnej nadziei na pozytywne
rozpatrzenie przez sąd. Dla mnie to była to życiowa sprawa, ponieważ mając w
garści owe wydruki mogłam zmniejszyć ryzyko nieprawidłowego złożenia deklaracji
podatkowych i ich korekt, ponieważ po prostu mając ceny sprzedaży
poszczególnych ruchomości i wiedząc, czy należą do mnie lub nie należą albo
stanowią współwłasność mogłam – choć w przybliżeniu – wyliczyć podatki VAT i
dochodowy. Odebrałam protokół z rozprawy i, nie mogłam uwierzyć, sąd pozytywnie
rozpatrzył ów wniosek. Nic nie jest w stanie opisać euforii w jaką wpadłam,
dzięki temu przeżyłam najszczęśliwsze chwile w ciągu ostatnich kilku lat. Po
swoich doświadczeniach z poprzedniej sprawy nienawidzę (i oczywiście nie
szanuję) tego gmachu. Zawsze tam, gdzie kończy się Tumska i zbliżam się do
niego mam moment zawahania, czy nie wejść na czerwonym świetle i definitywnie
nie zakończyć walki o sprawiedliwość. Tym razem było inaczej: Sąd dał
Prokuratorii cztery tygodnie na odpisanie i przekazanie dokumentów z ewidencji
Egapoltax. Odpisali dopiero po blisko pól roku, a ja przez ten czas niemal
codziennie albo dzwoniłam albo przechodziłam na zielonym świetle gnana nadzieją
na zakończenie gehenny. Panie w sekretariacie miały mnie serdecznie dosyć,
czemu się nie dziwię. Przed rozprawą spotkałam mecenasa Prokuratorii obwieścił
mi szczęśliwą nowinę, iż są wydruki. Dał mi nawet je potrzymać. Niestety, nie
mogłam się z nimi zapoznać, ponieważ wezwano nas na salę. Rozprawa była krótka:
Sąd przekazał mi pismo Prokuratorii (wcześniej nie było go w aktach – przyszło
tuż przed rozprawą) i wyznaczył kolejny termin.
Mało na rozprawie się nie rozpłakałam ze szczęścia ściskając w rękach
potężny plik kartek. Tylko Bóg wie, jak wdzięczna byłam Sądowi. Na sądowym
korytarzu mając w nosie konwenanse serdecznie podziękowałam mecenasowi,
ponieważ przypuszczałam, że przez te pół roku musiał stoczyć niezłą walkę z
naczelnikiem o owe dokumenty.
Gubiąc buty
pognałam, żeby w końcu zajrzeć do nich. Jeszcze w kurtce chwyciłam za
kalkulator, protokoły zajęcia i odbioru ruchomości i zaczęłam liczyć. Kurwa -
znów prawie nic się nie zgadzało. Zresztą brakowało też sporej części
wnioskowanych przeze mnie dokumentów.
Już wyjaśniam
o co chodzi. Prowadzenie ewidencji Egapoltax jest bardzo proste. W gotowe
rubryki wpisuje się według protokołów zajęć i odbiorów ruchomości wszystko, co
zostało zajęte. Później w ramach rozwoju postępowania egzekucyjnego wpisywane
są do niej kolejne czynności egzekucyjne np. jeżeli były oszacowane, to również
muszą znaleźć się w nich kwoty oszacowania, jeżeli zostały sprzedane to ceny
brutto sprzedaży, stawka VAT także muszą być zaewidencjonowane aż do
szczęśliwego finału, czyli wygenerowania z tejże ewidencji dokumentu sprzedaży,
czyli faktury. W systemie każda ruchomość jest opisana, a podstawą opisu jest pozycja z protokołu zajęcia. Jeżeli np. zestaw
komputerowy został wpisany do protokołu zajęcia i odbioru ruchomości bez
monitora, który stanowi w nim odrębną pozycję, to w ewidencji Egapoltax musi on
znajdować się na odrębnym wydruku i odwrotnie: jeśli z jakichś powodów ktoś
chciałby jednak wpisać zestaw komputerowy wraz z monitorem, to w opisie musi
podać pozycje obu ruchomości z protokołu zajęcia i odbioru ruchomości. Później
generując fakturę sprzedaży tylko klika się potwierdzając sprzedaż i z drukarki
wychodzi gotowy dokument. Tak wygląda dokument urzędowy z ewidencji Egapoltax:

Prokuratoria przyjęła taki dokument z urzędu w ilości anten na oryginale jest 1 sztuka.
To z tego systemu
minister finansów wie, jakie są zaległości podatkowe polskich podatników, ile
może pieniędzy odzyskać w drodze egzekucji ze sprzedaży zajętych ruchomości,
wie również, czy odprowadza podatki VAT ze sprzedaży egzekucyjnej. To jest
absolutne jądro polskiego systemu podatkowego, na którym oparte są szacunki
budżetowe. Jeśli stwierdził, że budżet należy nowelizować, ponieważ wpływy z
podatków są mniejsze, to wie właśnie z Poltaxu, którego aplikacją jest
Egapoltax.
I pora na
pytanie: jak to się stało, że Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa nie jest w
stanie dostarczyć na żądanie Sądu dokumentów z ewidencji Egapoltax, czyli de
facto rozliczyć sprzedaży egzekucyjnej? W
swoim piśmie procesowym z 15.01.2013 r. Prokuratoria podaje wiele sposobów omijania przez naczelnika płockiej
skarbówki rzetelnego prowadzenia ewidencji skutkującej - jak sama przyznaje
- stratami Skarbu Państwa (w piśmie
z dn. 25.04.2013 r.). Otóż, według Prokuratorii naczelnik Urzędu Skarbowego w
Płocku:
- nie wpisywał do ewidencji Egapoltax
ruchomości według protokołów zajęć i odbioru ruchomości,
W moim
przypadku nie wpisał m.in. ruchomości z protokołu zajęcia i odbioru ruchomości
z dn. 23.11.2005 r. Co to oznacza? Brak wprowadzonej ruchomości do ewidencji
Egapoltax, to brak oficjalnej, legalnej sprzedaży, bo jak naczelnik mógłby za
nią wystawić fakturę z ewidencji Egapoltax?
Wpisywał
nieprawdziwe ilości zajętych ruchomości, np. protokołem zajęcia i odbioru
ruchomości z dn. 21.11.2005 r. w poz. 49 zajął 3 sztuki anten:
natomiast do
ewidencji wpisał 1 sztukę – skan powyżej.
Mnie to przypomina przygotowania do prania brudnych pieniędzy.
2. - wpisywał do ewidencji fikcyjne ceny
sprzedaży brutto
np. w moim
postępowaniu egzekucyjnym wyceny poszczególnych zajętych ruchomości biegły
dokonał po licytacji. Oczywiście jest to sprzeczne z ustawą o postępowaniu
egzekucyjnym w administracji, lecz Sąd Okręgowy w Płocku w innej sprawie
orzekł, że jest to prawidłowe. Teraz, w obecnej sprawie, Prokuratoria Generalna
również nie zgadza się z poprzednim wyrokiem (więcej o owym wyroku – w kolejnym
wpisie) twierdząc, że biegły dokonał wyceny po licytacji, aby naczelnik mógł
wpisać do ewidencji Egapoltax ceny sprzedaży. Jest to kompletna bzdura, jak
bowiem ewidencja Egapoltax nie przewiduje (i nie dopuszcza) wpisywania
fikcyjnych cen sprzedaży brutto, lecz uznaje za jedynie prawidłową sytuację,
kiedy ewidencjonowane są rzeczywiste ceny sprzedaży. Czy wyobrażacie sobie
sytuację, kiedy w supermarkecie nie wystawiają paragonów, lecz po zamknięciu
sklepu tłuką paragony z fikcyjnymi cenami sprzedaży? Prokuratoria dokładnie
opisała ten mechanizm.
3. - przy zajętych ruchomościach nie
ewidencjonuje faktycznych kwot szacowania przez biegłych, lecz wstawia lipę
nazywając ją „techniczną kwotą oszacowania” np. 0,01 zł, podczas gdy biegły w
rzeczywistości oszacował ją na 100 000 proc. więcej.
Tak opisane
ruchomości figurują w Egapoltax jako niesprzedane, pomimo ich faktycznej
sprzedaży. Jak naczelnik rozlicza się w takim razie z podatków pozostaje
zagadką, co się dzieje z pieniędzmi – również, one biegają poza systemem
podatkowym, w przypadku polskich podatników jest to karalna więzieniem podwójna
księgowość.
4. nie zgadza się im stan magazynowy
zwiezionych ruchomości, ponieważ te z fikcyjno-techniczną kwotą oszacowania w
dalszym ciągu w dalszym ciągu powinny figurować w systemie jako niesprzedane,
5. - wpisuje do ewidencji Egapoltax nie
zajęte ruchomości i nie należące do mnie.
To jest
piękny przykład. Otóż naczelnik zajął poprzez wpisanie do protokołu zajęcia i
odbioru ruchomości następujące
ruchomości:

Meble te
zwiózł do magazynu Urzędu Skarbowego w Płocku. Natomiast zlecił wycenę
przypadkowych gratów tam znajdujących się, dla porównania:


Oczywiście
zgodnie z ustawą o postępowaniu egzekucyjnym w administracji mógł sprzedaż
tylko i wyłącznie te wycenione. Co to oznacza? Że sprzedał fakturami nie zajęte
i nie należące do mnie mienie i nie
śmiej się, bo może jest tam twoje biurko o czym jeszcze nie wiesz.
6. - w konsekwencji faktury za sprzedaż
egzekucyjną generuje poza systemem Egapoltax i do ich odcyfrowania Prokuratoria
proponuje różne dokumenty egzekucyjne, co jak mówiłam jest nierealne, może zrobić to sąd według swojego uznania, lecz nie
podatnik obciążony karą więzienia za każdą nawet nieumyślną pomyłkę.
Bardzo
precyzyjny opis powyższych mechanizmów zawiera pismo Prokuratorii i pozostaje
pytanie: co z tą wiedzą zrobiła Prokuratoria? Bo co zrobiły organy nadzorcze w
osobach dyrektora Izby Skarbowej i ministra finansów, to wiadomo: musiały
powiadomić organy ścigania i wyciągnąć konsekwencje. Jest tutaj wszystko za co
wielu polskich przedsiębiorców wylądowało w miejscach odizolowanych i podwójna
księgowość i fikcyjne faktury i coś co jako żywo przypomina pranie brudnych
pieniędzy i omijanie podatków, a to wszystko w płockim Urzędzie Skarbowym. I jest to również wytłumaczenie drukowania
faktur za sprzedaż egzekucyjną poza ewidencją Egapoltax i z pięcioletnim
poślizgiem w stosunku do ustawowego terminu na ich wystawienie. I na tak
prowadzonej ewidencji w systemie Poltax stoi polski budżet.
Za tydzień ciąg dalszy tematu wraz przesłuchaniami świadków:
Pismo
Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa - odmowa przekazania dokumentów na żądanie Sądu:


