piątek, 28 czerwca 2013

Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa na tropie intelektualnego fałszowania ewidencji Egapoltax w płockim Urzędzie Skarbowym



Czym jest system Poltax wie każda osoba rozliczająca podatki, natomiast czym jest Egapoltax wiedzą ci, którzy byli licytowani. To właśnie z tego systemu generowane są w tragifarsie, zwanej postępowaniem egzekucyjnym w administracji obowiązkowe – według prawa podatkowego, a nie ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji – faktury sprzedaży egzekucyjnej, czyli bardzo prosty wniosek: ewidencja ta musi być prowadzona wzorcowo przez każdą skarbówkę. A nie jest. Część niechlujów grasujących w placówkach fiskusa w całej Polsce wychwytuje Najwyższa Izba Kontroli – protokoły z kontroli na jej stronie. Część instytucje nadrzędne nad urzędami skarbowymi. Reszta pozostaje bezkarna.

Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa ujawniła kolejne zatrważające i groźne dla polskiego budżetu mechanizmy – wręcz moim zdaniem – narażania na potężne straty i podatników i, przede wszystkim, Skarbu Państwa poprzez fałszowanie ewidencji Egapoltax.  Opisała je w piśmie procesowym, które załączę na końcu tego wpisu. Jak do tego doszło? Muszę powrócić do swojej historii zajęcia egzekucyjnego i dokumentów w nim produkowanych: niewiele się w nich zgadzało jeśli chodzi o ilości i nazwy ruchomości. Na to nakładały się jeszcze sprawy własności. W oparciu o nie byłam w stanie rzetelnie odprowadzać podatków ani rozliczyć firmy. Winny był temu polski system podatkowy restrykcyjnie i obligatoryjnie karzący za każde nawet nieumyślne zatajenie podatków, np. art. 56 kodeksu karno-skarbowego: „podatnik, który składając organowi podatkowemu lub płatnikowi deklaracje lub oświadczenie, podaje nieprawdę lub zataja prawdę albo nie dopełnia obowiązku zawiadomienia o zmianach objętych nimi danych, przez co naraża Skarb Państwa lub jednostkę samorządu terytorialnego na uszczuplenie podatku podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności do lat 2, albo obu tym karom łącznie.” Częściowa sprzedaż egzekucyjna odbyła się prawdopodobnie na początku 2006 r. i to wiem dopiero od 2010 r. natomiast wcześniej byłam pewna, iż zaledwie ją rozpoczął naczelnik, np. na raty, ponieważ w głowie mi się nie mieściło, że może on łamać prawo podatkowe nie wystawiając faktur w ustawowym terminie.

W tym czasie sama usiłowałam ustalić, co naprawdę działo się ze sprzedażą. Doradzono mi następujące drogi: pierwsza to zwrócenie się do naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku z prośbą o informacje oraz o dane z ewidencji Egapoltax, ponieważ według nich ponad wszelką wątpliwość mogłam ustalić losy prawne poszczególnych ruchomości. Naczelnik odmówił mi. Zaskarżyłam to do warszawskiego Sądu Administracyjnego i przegrałam. Sprawa obecnie znajduje się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Druga to złożenie skargi na naczelnika do dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie. Zupełnie nieskuteczna procedura: według prawa dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie, jako organ nadzoru powinien wyznaczyć organ podatkowy właściwy do wyznaczenia zaległości podatkowej powstałej po stronie płockiego naczelnika z tytułu niepobrania podatku VAT od sprzedaży. W wyniku tej kontroli powstałaby decyzja wymiarowa o mocy obowiązującej i dla moich rozliczeń podatkowych. Jak to wspólnym staraniem ominęli dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie i naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku? Po prostu „na bezczelnego Jasia”, czyli dyrektor nie wyznaczył owego organu, natomiast naczelnik wyznaczył sam siebie. Efekt był wiadomy do przewidzenia: nie było żadnej decyzji wymiarowej! Po prostu sprawę ucięli na etapie protokołu z kontroli, w którym ujawnili rozbieżności pomiędzy zajęciem a sprzedażą. I to jest już koniec – brak decyzji wymiarowej = brak możliwości zaskarżenia. Bezprawie żyje. Że taki będzie skutek przewidywało dwoje pracowników z płockiego prowadzący tę kontrolę Pani Bogumiła Tomczak i Artur Patora, którzy wielokrotnie do mnie stwierdzali, że z postępowania tego powinien być wyłączony płocki naczelnik. Niezależnie od tego sama dwukrotnie występowałam o przeprowadzenie kontroli i postępowania podatkowego w celu prawidłowego złożenia dokumentów podatkowych i dwukrotnie odmawiano mi uzasadniając to stanem polskiego prawodawstwa: obywatel może złożyć skuteczny donos na wszystkich, ale wystąpienie z otwartą przyłbicą w słusznej, własnej sprawie jest nieskuteczne. Uważam, że taki system dyskryminuje mnie. Ale nie tylko mnie, ustanowienie takiego prawa ukróciłoby mechanizm „hodowania odsetek” przez fiskusa – znakomicie opisała „Rzeczpospolita” w tragicznym w skutkach artykule „Nie wytrzymał starcia z urzędnikami”. Ludzie za takie prawo płacą życiem. 

No i powoli zbliżamy się do wydruków Egapoltax. W sprawie odszkodowawczej (pozew na blogu) zawnioskowałam o owe wydruki, prawdę powiedziawszy bez żadnej nadziei na pozytywne rozpatrzenie przez sąd. Dla mnie to była to życiowa sprawa, ponieważ mając w garści owe wydruki mogłam zmniejszyć ryzyko nieprawidłowego złożenia deklaracji podatkowych i ich korekt, ponieważ po prostu mając ceny sprzedaży poszczególnych ruchomości i wiedząc, czy należą do mnie lub nie należą albo stanowią współwłasność mogłam – choć w przybliżeniu – wyliczyć podatki VAT i dochodowy. Odebrałam protokół z rozprawy i, nie mogłam uwierzyć, sąd pozytywnie rozpatrzył ów wniosek. Nic nie jest w stanie opisać euforii w jaką wpadłam, dzięki temu przeżyłam najszczęśliwsze chwile w ciągu ostatnich kilku lat. Po swoich doświadczeniach z poprzedniej sprawy nienawidzę (i oczywiście nie szanuję) tego gmachu. Zawsze tam, gdzie kończy się Tumska i zbliżam się do niego mam moment zawahania, czy nie wejść na czerwonym świetle i definitywnie nie zakończyć walki o sprawiedliwość. Tym razem było inaczej: Sąd dał Prokuratorii cztery tygodnie na odpisanie i przekazanie dokumentów z ewidencji Egapoltax. Odpisali dopiero po blisko pól roku, a ja przez ten czas niemal codziennie albo dzwoniłam albo przechodziłam na zielonym świetle gnana nadzieją na zakończenie gehenny. Panie w sekretariacie miały mnie serdecznie dosyć, czemu się nie dziwię. Przed rozprawą spotkałam mecenasa Prokuratorii obwieścił mi szczęśliwą nowinę, iż są wydruki. Dał mi nawet je potrzymać. Niestety, nie mogłam się z nimi zapoznać, ponieważ wezwano nas na salę. Rozprawa była krótka: Sąd przekazał mi pismo Prokuratorii (wcześniej nie było go w aktach – przyszło tuż przed rozprawą) i wyznaczył kolejny termin.  Mało na rozprawie się nie rozpłakałam ze szczęścia ściskając w rękach potężny plik kartek. Tylko Bóg wie, jak wdzięczna byłam Sądowi. Na sądowym korytarzu mając w nosie konwenanse serdecznie podziękowałam mecenasowi, ponieważ przypuszczałam, że przez te pół roku musiał stoczyć niezłą walkę z naczelnikiem o owe dokumenty. 

Gubiąc buty pognałam, żeby w końcu zajrzeć do nich. Jeszcze w kurtce chwyciłam za kalkulator, protokoły zajęcia i odbioru ruchomości i zaczęłam liczyć. Kurwa - znów prawie nic się nie zgadzało. Zresztą brakowało też sporej części wnioskowanych przeze mnie dokumentów.

Już wyjaśniam o co chodzi. Prowadzenie ewidencji Egapoltax jest bardzo proste. W gotowe rubryki wpisuje się według protokołów zajęć i odbiorów ruchomości wszystko, co zostało zajęte. Później w ramach rozwoju postępowania egzekucyjnego wpisywane są do niej kolejne czynności egzekucyjne np. jeżeli były oszacowane, to również muszą znaleźć się w nich kwoty oszacowania, jeżeli zostały sprzedane to ceny brutto sprzedaży, stawka VAT także muszą być zaewidencjonowane aż do szczęśliwego finału, czyli wygenerowania z tejże ewidencji dokumentu sprzedaży, czyli faktury. W systemie każda ruchomość jest opisana, a podstawą opisu jest pozycja z protokołu zajęcia. Jeżeli np. zestaw komputerowy został wpisany do protokołu zajęcia i odbioru ruchomości bez monitora, który stanowi w nim odrębną pozycję, to w ewidencji Egapoltax musi on znajdować się na odrębnym wydruku i odwrotnie: jeśli z jakichś powodów ktoś chciałby jednak wpisać zestaw komputerowy wraz z monitorem, to w opisie musi podać pozycje obu ruchomości z protokołu zajęcia i odbioru ruchomości. Później generując fakturę sprzedaży tylko klika się potwierdzając sprzedaż i z drukarki wychodzi gotowy dokument. Tak wygląda dokument urzędowy z ewidencji Egapoltax:

Prokuratoria przyjęła taki dokument z urzędu w ilości anten na oryginale jest 1 sztuka. 

To z tego systemu minister finansów wie, jakie są zaległości podatkowe polskich podatników, ile może pieniędzy odzyskać w drodze egzekucji ze sprzedaży zajętych ruchomości, wie również, czy odprowadza podatki VAT ze sprzedaży egzekucyjnej. To jest absolutne jądro polskiego systemu podatkowego, na którym oparte są szacunki budżetowe. Jeśli stwierdził, że budżet należy nowelizować, ponieważ wpływy z podatków są mniejsze, to wie właśnie z Poltaxu, którego aplikacją jest Egapoltax.
I pora na pytanie: jak to się stało, że Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa nie jest w stanie dostarczyć na żądanie Sądu dokumentów z ewidencji Egapoltax, czyli de facto rozliczyć sprzedaży egzekucyjnej?  W swoim piśmie procesowym z 15.01.2013 r. Prokuratoria podaje wiele sposobów omijania przez naczelnika płockiej skarbówki rzetelnego prowadzenia ewidencji skutkującej - jak sama przyznaje - stratami Skarbu Państwa (w piśmie z dn. 25.04.2013 r.). Otóż, według Prokuratorii naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku:

      - nie wpisywał do ewidencji Egapoltax ruchomości według protokołów zajęć i odbioru ruchomości,

W moim przypadku nie wpisał m.in. ruchomości z protokołu zajęcia i odbioru ruchomości z dn. 23.11.2005 r. Co to oznacza? Brak wprowadzonej ruchomości do ewidencji Egapoltax, to brak oficjalnej, legalnej sprzedaży, bo jak naczelnik mógłby za nią wystawić fakturę z ewidencji Egapoltax?  
Wpisywał nieprawdziwe ilości zajętych ruchomości, np. protokołem zajęcia i odbioru ruchomości z dn. 21.11.2005 r. w poz. 49 zajął 3 sztuki anten:


   
  
  



natomiast do ewidencji wpisał 1 sztukę – skan powyżej.  Mnie to przypomina przygotowania do prania brudnych pieniędzy.

2.    -   wpisywał do ewidencji fikcyjne ceny sprzedaży brutto

np. w moim postępowaniu egzekucyjnym wyceny poszczególnych zajętych ruchomości biegły dokonał po licytacji. Oczywiście jest to sprzeczne z ustawą o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, lecz Sąd Okręgowy w Płocku w innej sprawie orzekł, że jest to prawidłowe. Teraz, w obecnej sprawie, Prokuratoria Generalna również nie zgadza się z poprzednim wyrokiem (więcej o owym wyroku – w kolejnym wpisie) twierdząc, że biegły dokonał wyceny po licytacji, aby naczelnik mógł wpisać do ewidencji Egapoltax ceny sprzedaży. Jest to kompletna bzdura, jak bowiem ewidencja Egapoltax nie przewiduje (i nie dopuszcza) wpisywania fikcyjnych cen sprzedaży brutto, lecz uznaje za jedynie prawidłową sytuację, kiedy ewidencjonowane są rzeczywiste ceny sprzedaży. Czy wyobrażacie sobie sytuację, kiedy w supermarkecie nie wystawiają paragonów, lecz po zamknięciu sklepu tłuką paragony z fikcyjnymi cenami sprzedaży? Prokuratoria dokładnie opisała ten mechanizm.    

3.      - przy zajętych ruchomościach nie ewidencjonuje faktycznych kwot szacowania przez biegłych, lecz wstawia lipę nazywając ją „techniczną kwotą oszacowania” np. 0,01 zł, podczas gdy biegły w rzeczywistości oszacował ją na 100 000 proc. więcej.

Tak opisane ruchomości figurują w Egapoltax jako niesprzedane, pomimo ich faktycznej sprzedaży. Jak naczelnik rozlicza się w takim razie z podatków pozostaje zagadką, co się dzieje z pieniędzmi – również, one biegają poza systemem podatkowym, w przypadku polskich podatników jest to karalna więzieniem podwójna księgowość.

4.      nie zgadza się im stan magazynowy zwiezionych ruchomości, ponieważ te z fikcyjno-techniczną kwotą oszacowania w dalszym ciągu w dalszym ciągu powinny figurować w systemie jako niesprzedane,

5.    -  wpisuje do ewidencji Egapoltax nie zajęte ruchomości i nie należące do mnie.

To jest piękny przykład. Otóż naczelnik zajął poprzez wpisanie do protokołu zajęcia i odbioru ruchomości  następujące ruchomości:



Meble te zwiózł do magazynu Urzędu Skarbowego w Płocku. Natomiast zlecił wycenę przypadkowych gratów tam znajdujących się, dla porównania:






Oczywiście zgodnie z ustawą o postępowaniu egzekucyjnym w administracji mógł sprzedaż tylko i wyłącznie te wycenione. Co to oznacza? Że sprzedał fakturami nie zajęte i nie należące do mnie  mienie i nie śmiej się, bo może jest tam twoje biurko o czym jeszcze nie wiesz.

6.   -    w konsekwencji faktury za sprzedaż egzekucyjną generuje poza systemem Egapoltax i do ich odcyfrowania Prokuratoria proponuje różne dokumenty egzekucyjne, co jak mówiłam  jest nierealne, może zrobić to sąd według swojego uznania, lecz nie podatnik obciążony karą więzienia za każdą nawet nieumyślną pomyłkę.

Bardzo precyzyjny opis powyższych mechanizmów zawiera pismo Prokuratorii i pozostaje pytanie: co z tą wiedzą zrobiła Prokuratoria? Bo co zrobiły organy nadzorcze w osobach dyrektora Izby Skarbowej i ministra finansów, to wiadomo: musiały powiadomić organy ścigania i wyciągnąć konsekwencje. Jest tutaj wszystko za co wielu polskich przedsiębiorców wylądowało w miejscach odizolowanych i podwójna księgowość i fikcyjne faktury i coś co jako żywo przypomina pranie brudnych pieniędzy i omijanie podatków, a to wszystko w płockim Urzędzie Skarbowym.  I jest to również wytłumaczenie drukowania faktur za sprzedaż egzekucyjną poza ewidencją Egapoltax i z pięcioletnim poślizgiem w stosunku do ustawowego terminu na ich wystawienie. I na tak prowadzonej ewidencji w systemie Poltax stoi polski budżet.

Za tydzień ciąg dalszy tematu wraz przesłuchaniami świadków: 




Pismo Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa - odmowa przekazania dokumentów na żądanie Sądu: 













2 komentarze:

Anonimowy pisze...

czy chcesz mi wmówić, że nie zgłosili tego organom ścigania?

Anonimowy pisze...

ktoś za to siedzi? Co zrobiła prokuratoria z tą wiedzą? proszę pisać

Prześlij komentarz