Bycie zobowiązanym, to zajęcie nader absorbujące, zwłaszcza w mojej sytuacji. Do „normalnej” obsługi urzędu skarbowego opisywanej w tym blogu, należy doliczyć czas na tzw. ujawnianie majątku. Już kilkakrotnie w ciągu ostatnich 6 lat sporządzano protokół o moim stanie posiadania. Jest to gotowy formularz. Zazwyczaj czynili to poborcy. Całość trwa ok. 15 minut. Nie wolno kłamać, poniewaz na końcu podpisuje się oświadczenie i za łgarstwa grozi odpowiedzialność karna. Miałam też sądowe ujawnianie majątku. Rozprawa była krótka, ale to kosztowna impreza, ponieważ zobowiązany – zazwyczaj z pustą kieszenią – obciążany jest dodatkowo kosztami sądowymi. Adwokata nie warto brać, bo cóż on wie o naszym stanie posiadania? Nie warto też odmawiać informacji, ponieważ jest to karane pobytem w więzieniu lub grzywną. Ja poszłam do Sądu Rejonowego w Płocku ze szczoteczką i piżamą, ponieważ nie byłam w stanie powiedzieć, co faktycznie posiadam. Nie wiedziałam, jak to się dla mnie skończy.
Zresztą do dziś jest to dyskusyjne, m.in. dzięki A. Pierzowi, wicedyrektorowi Izby Skarbowej w Warszawie, który w jednym i tym samym piśmie stwierdza, że sprzedano zorganizowaną część przedsięwzięcia gospodarczego, czyli radiostację albo poszczególne ruchomości, czyli jak mu jest wygodniej. Jest ogromna różnica m.in. wynikająca z art. 55 kc, co skutkuje na mój stan posiadania. Sugeruje też, że były jakieś składowe lub przynależności zajęte w ramach ruchomości głównej. Przy czym wykazuje swoiste poczucie humoru, np. twierdząc, że statywy są właśnie owymi składowymi mikrofonów. Składową według art. 47 kc jest wszystko, co nie może być od niej odłączone bez uszkodzenia lub istotnej zmiany całości. Oczywiście wyjęcie mikrofonu ze statywu nie uszkadza ani nie zmienia funkcji żadnej z tych ruchomości. Natomiast przynależnością według art. 51 kc jest wszystko, co potrzebne jest do korzystania z innej rzeczy zgodnie z jej przeznaczeniem, tylko wtedy według prof. R. Hausera każda taka ruchomość musi być wpisana do protokołu zajęcia i odbioru ruchomości, a nie jest w moim przypadku. W każdym razie miałam np. statywy do mikrofonów, a w wyniku dozoru organu egzekucyjnego utraciłam je. A zatem co miałam w sądzie powiedzieć: mam je, czy nie? Ponadto na tamten czas naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku nie wystawił faktur sprzedaż egzekucyjną. A. Pierz w swoich pismach nie uważa za stosowne przez 5 lat podzielić się ze mną posiadaną wiedzą i nie chce mi przekazać wykazu przynależności i składowych, zwłaszcza w przypadku tak swoiście przez niego traktowanych definicji tych przedmiotów. Teraz znów go wezwałam do przekazania owej listy i ciekawa jestem, czy mi da, ponieważ bez niej nie mogę sporządzić spisu likwidacyjnego firmy. Po prostu wyłączył mnie spod stosowania prawa polskiego, Konstytucji RP i prawa unijnego. W sądzie w protokole po prostu to opisałam, że nie wiem co mam i sędzia Anna Ostrowska puściła mnie wolno. Niepotrzebnie się pakowałam.
Po tym sądowym ujawnieniu majątku już był sporządzany kolejny protokół o moim stanie posiadania. Ostatnie wezwanie na „spowiedź” wyznaczono na poniedziałek. Wysłałam im sms, że jestem chora. Poszłam we wtorek. Dowiedziałam się, że przesłuchanie odłożono na dalszy termin, ponieważ aktualizowane są tytuły wykonawcze (ponad 5 lat po de facto zlikwidowaniu firmy). Traktuję to jako szykanowanie mnie. Mogę to jeszcze potraktować, jako dowód, że braku kompetencji i profesjonalizmu naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku, ponieważ z leżących w tym przybytku dokumentów m.in. deklaracji rozliczeniowych podatków doskonale wie, że od czasu sądowego ujawnienia majątku uzyskany przeze mnie mój dochód wynosi równo 0 zł (bo m.in. nie wystawił faktur za sprzedaż egzekucyjną), a zatem jako człowiek rozumny wiedziałby, że po zsumowaniu nawet miliona zer zawsze wyjdzie zero. A 0,00 zł nie ma siły nabywczej. Przepraszam, że tłumaczę rzecz oczywistą, ale M. Imielski widać tego nie wie. Po prostu chce mnie nękać dalej. I na to też zobowiązany i egzekwowany musi zarezerwować czas w ciągu najbliższych kilku lat w zależności od tego, pod który urząd skarbowy podlega.
Moja rada też jest taka, żeby nie oddawać wszystkiego od razu poborcom, komornikom itd., Warto trochę zatrzymać i później dokonać tej darowizny na skarb państwa w postaci kosztów sądowych od ujawnień majątków. Zawsze o jeden tytuł wykonawczy jest mniej.
Prof. R. Hauser, w przeciwieństwie do M. Imielskiego, uważa - czemu dał wyraz w publikacji "Postępowanie egzekucyjne w administracji. Komentarz" - że przed wystąpieniem do sądu o ujawnienie majątku delikwenta urząd skarbowi winien rozważyć, czy nie należy umorzyc postępowania egzekucyjnego. W Płocku to nie działa. Ja sądowe ujawnienie majątku miałam 3 lata temu i postępowanie egzekucyjne dalej sie toczy, a więc ani przed ani po ujawnieniu I dalej mnie wzywają na spisywanie protokół o stanie posiadania. Należy też podkreślić, iż urząd skarbowy - jak wyraźnie zaznaczył Sejm RP w art. 71 upea - może wystąpić do sądu o ujawnienie majątku, tylko jeżeli egzekucja administracyjna należności pieniężnych stała się bezskuteczna. I logiczne jest, że wtedy szukają dodatkowego majątku. U mnie nie znaleźli. Urząd skarbowy może też przed wszczęciem egzekucji zwrócić się do sądu, jeżeli podejrzewa, że egzekwowana należność jest wyższa niż posiadany majątek lub wynagrodzenie za oststnich 6 miesięcy. Innych opcji w prawie nie ma. Co innego praktyka, jak pokazuje mój przykład.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz