Andrzej Pierz, wicedyrektor Izby Skarbowej w Warszawie informuje i przeprasza.
Tak, jak wcześniej napisałam zajęcie ruchomości następuje w momencie podpisania protokołu zajęcia przez poborcę – art. 98 upea. W moim przypadku poborca w dn. 21.11.2005 r. wywiózł z redakcji część ruchomości. I według wicedyrektora Izby Skarbowej w Warszawie A. Pierza owo podpisanie tego dokumentu miało miejsce dwa dni później tj. w dn. 23.11.2005 r. , a zatem wywiezienie ruchomości było oczywiście bezprawne. W potocznym rozumieniu tego słowa: zwyczajne złodziejstwo, a nie egzekucja w administracji.
Ustalenie Pierza o dacie podpisania protokołu zajęcia przez poborcę w dn. 23.11.2005 r. było obowiązujące do dnia 07.09.2010 r. Dopiero, kiedy uświadomiłam mu konsekwencje wycofał się i w piśmie z dn. 12.01.2011 r. udzielił mi następującej informacji, cytuję: „Jednocześnie informuję, iż w zawiadomieniu nr 1401/LN-III/051-365/10/BW z dn. 07.09.2010 r. na stronie 2 zdanie 2 od dołu nastąpiła pomyłka. Zdanie „Protokół zajęcia z dn. 21.11.2005 r. został podpisany przez Panią i poborcę skarbowego w siedzibie firm w dn. 23.11.2005 r. powinno brzmieć: „Protokół zajęcia z dnia 21.11.2005 r. został podpisany przez Panią w siedzibie firmy w dniu 23.11.2005 r.”. powyższe znajduje potwierdzenie w aktach sprawy i jednocześnie przepraszam zza powyższą omyłkę, która mogła wywołać u Pani (…) przeświadczenie, iż poborca skarbowy w dn. 21.11.2005 r. wywiózł ruchomości bez zajęcia.”
Przeprosiny przyjmuję. Natomiast nie przyjmuję do wiadomości owego tłumaczenia. Poraża mnie fakt ujawniony tymi informacjami, a mianowicie, że ten sam dokument – protokół zajęcia i odbioru ruchomości z dn. 21.11.2005 r. – może być przyczyną wyciągania zupełnie odmiennych wniosków przez A. Pierza, który zapewne nie zna formularza tego dokumentu wdrożonego do obowiązkowego stosowania przez ministra finansów – art. 67 upea. Otóż, w tym dokumencie brak jest rubryki „data podpisania protokołu zajęcia” i na jego podstawie nie można stwierdzić, kiedy poborca skarbowy faktycznie złożył podpis. Takie ustalenie można jedynie wyciągnąć po dokonaniu przesłuchania świadków odtwarzając okoliczności faktyczne. A takich przesłuchań nie było według mojej wiedzy, a zatem A. Pierz znów kłamie stwierdzając, że ma jakieś dowody w aktach sprawy. Co najwyżej może mieć tzw. wyjaśnienia Z. Nowakowskiej i M. Kaczorowskiego, którym coraz trudniej jest świadczyć nieprawdę o moim postępowaniu egzekucyjnym, ponieważ w Urzędzie Skarbowym w Płocku już nie pracuje poborca dokonujący na zlecenie naczelnika zajęcia mojej firmy. I zdaje się, że zarzuty korupcyjne dziś potraktuje jako dobrodziejstwo, ponieważ rozwija własną działalność gospodarczą z dobrym skutkiem ekonomicznym, jak wieść gminna niesie. Przed jego zwolnieniem po prostu kazano mu pisać tzw. notatki służbowe. Czasem nawet 2 lata po zajęciu. A czasem – nie i wtedy dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie odrzucał moje skargi na podstawie nie istniejących dowodów i dziś A. Pierz pisze do mnie, że np. pisemnych oświadczeń poborców nie ma w aktach sprawy, bo mogły to być oświadczenia… ustne. Do których dziś nikt nie chce się przyznać i które nie mogły być w takiej formie uznane za dowód. A. Pierz nie widzi w tym nic złego, ale zapewne dlatego, że nie zapoznał się z rozdziałem „Dowody” kpa w zw. z art. 18 upea albo go nie zrozumiał.
Na jeszcze jedną rzecz zwracam uwagę z cytatu A. Pierza, bowiem jak wynika z moich doświadczeń jest to standard w rozpatrywaniu skarg przez A. Pierza, a być może i innych zobowiązanych: podobno jakieś dowody w aktach sprawy ma, ale już nie ujawnia ich, a więc nie wiadomo na czym oparł owo nieprawdziwe domniemanie. Kiedyś żądałam wglądu do akt takich skarg, w którym to celu pokonywałam ponad 200 km w obie strony. Raz nawet Janusz Bartołd udostępnił mi je, później niezmiennie odmawiano. Ustawiono cerbera w postaci zastępcy dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, która wyskakiwała z windy przy portierni i jeszcze przed zamknięciem drzwi krzyczała, że nie udostępni akt do wglądu A zatem skarga rozpatrzona odmownie, ale nie wiadomo w oparciu o co. Przy skardze ponownej zawsze mogą powiedzieć, że to nie nowy, a stary dowód. Ot, kolejne urzędnicze triki.
Moja rada: jeżeli jesteś obecny przy zajęciu obsesyjnie pilnuj, aby protokół zawierał rzeczywiste odzwierciedlenie przebiegu zajęcia. Lepiej, aby było w nim więcej informacji , bo za każde zaniedbanie zapłacisz w przyszłości. Miej też świadków, nagrywaj, itd. Jeżeli cokolwiek się nie zgadza natychmiast prostuj. Gorzej, jeżeli zobowiązany nie był obecny. Nie doręczono mu protokołu zajęcia i dodatkowo nie opisano w nim faktycznego przebiegu czynności, czyli tak jak w moim przypadku. Wtedy latami trwa odtwarzanie, tego co się zdarzyło i daje to ogromne pole do nadużyć urzędniczych.
1 komentarz:
Bo Bartołd był normalnym urzędnikiem
Prześlij komentarz