Tak więc na dzień zajęcia nie był ustalony mój dług w wysokości wymaganej upea. Urząd Skarbowy w Płocku ustalił to dopiero ponad 4 lata po zajęciu w wysokości domniemanej. Zanim to się stało nie obawiałam się zajęcia, normalnie prowadziłam działalność gospodarczą wydając tygodnik i prowadząc radio, ponieważ miałam również umowę ratalną. Zawarcie jej zaproponował mi poborca Artur Dymowski. Artur był moim kolegą. Byliśmy na „ty”. Wyznaczył kwotę raty: 2 tys. zł tygodniowo. Miał tylko jeden warunek: pieniędzy nie wolno było wysyłać mi za pośrednictwem Poczty Polskiej lub przelewem z konta bankowego.
Umowę potraktowałam poważnie. Od razu, na początku wpłaciłam Arturowi „zaliczkę” na wypadek niedotrzymania któregoś z terminów. Byłam akurat po „żniwach” reklamowych i nie chciałam żadnych nieporozumień z powodu terminu. Później, w styczniu i lutym, wpływy z reklamy są minimalne na moim rynku. Artur zgodził się. Umowę ustną realizowaliśmy przez cały 2005 r. Dzwoniliśmy do siebie, umawialiśmy się, gdzie mu dostarczyć pieniądze, czy przyjdzie do radia, czy też miałam ja lub moja sekretarka „podskoczyć’ do Urzędu Skarbowego. Kiedy nie miał czasu lub był na urlopie przesuwał terminy. Artur wywiązywał się z umowy znakomicie przez 11 miesięcy. Wycofywał z bieżącej realizacji wszystkie tytuły wykonawcze i zwracał je niewyegzekwowane organowi egzekucyjnemu. Wystawiał pokwitowania.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w piątek odebrał ratę, a następnego poniedziałku zajął firmę. Moim zdaniem nie powinien tego robić, ponieważ obowiązywała i była realizowana umowa ratalna, zabraniał mu tego art. 45 upea. Cóż zrobił Urząd Skarbowy w Płocku, kiedy złożyłam skargę w tym zakresie? Stwierdził, że… nie było żadnej umowy. Dał temu wyraz dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w postanowieniu nr 1462/WP/724/6/06/MO z dn. 30.01.2006 r. Jak wynika z uzasadnienia przeprowadził nawet postępowanie wyjaśniające, cytuję fragment odnoszący się do tego: „Kwestia zawierania jakiejkolwiek umowy spłaty zadłużenia z Urzędem Skarbowym w Płocku nie znajduje odzwierciedlenia w aktach sprawy. (…) Według oświadczeń poborców skarbowych, którzy dokonywali czynności egzekucyjnych w niniejszej sprawie, nikt nie zawierał z zobowiązaną jakiejkolwiek umowy czy uzgodnienia w zakresie terminów płatności zadłużenia.” Zwróciłam się o wydanie kserokopii owych oświadczeń poborców z akt sprawy. Okazało się, że nie istnieją. Nie ma ich ani w aktach sprawy, ani w aktach egzekucyjnych. Tak się tu „załatwiało” skargi – nie istniejącymi dowodami (ten mechanizm opiszę w innym rozdziale).
Jakimi dowodami dysponuję na potwierdzenie zawarcia umowy ratalnej i jej realizacji? Są to tytuły wykonawcze wycofane z bieżącej realizacji po zawarciu umowy oraz pokwitowania wystawione przez poborcę. Jest jeszcze coś – dokument wdrożony do stosowania w płockiej placówce fiskusa pt.: „Instrukcja organizacji pracy działu egzekucyjnego w zakresie realizacji zadań wykonywanych przez poborców skarbowych” nr 02/RI/SZJ/UNI/1/04 z dn. 01.06.2004 r. Dokument opracowała Zofia Nowakowska, konsultował merytorycznie Aleksander Żółtowski i Andrzej Wiśniewski, konsultacji pod względem formalno-prawnym dokonał Andrzej Kaczorowski, pod względem zgodności z SZJ (Systemem Zarządzania Jakością!!!) – Teresa Morze i wdrożyła do stosowania Anna Ożdżeńska. Wtedy, kiedy wnosiłam skargę nie wiedziałam o jego istnieniu. Później, kiedy przypadkiem dzięki pomocy osób zaprzyjaźnionych z urzędu uzyskałam go w pełnej wersji, kolejni naczelnicy i ich radca prawny usiłowali go zdyskredytować jako obowiązująca normę do stosowania w urzędzie. Twierdzili, że jest to dokument wewnętrzny do dobrowolnego stosowania. Musiałam to ustalić, ponieważ bardzo często tu kłamano przeciwko podatnikom i przedsiębiorcom. Samodzielnie nie byłam w stanie. Pomogli mi dziennikarze zwracając się z zapytaniem do ówczesnego rzecznika prasowego Izby Skarbowej w Warszawie Andrzeja Kulmatyckiego z pytaniem, czy przepisy i nakazy owej instrukcji obowiązują pracowników Urzędu Skarbowego w Płocku? Jego odpowiedź nie pozostawiała złudzeń: tak – są obowiązujące.
Dlaczego ta instrukcja była dla mnie taka ważna? Otóż, w rozdziale 5.7 pt.: „Odbiór przydziału zadań i kontrola wykonania pracy poborcy skarbowego” jest opisana szczegółowa procedura do wykonania przez osoby nadzorujące poborcę w przypadku dokonywania rat. M.in. jest nakaz wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec poborcy w przypadku umawiania się na wpłaty rat. Kontrola taka powinna nastąpić najpóźniej w ciągu trzech dni od daty zdania przydziału przez poborcę. Czyli w moim przypadku już po pierwszej dokonanej wpłacie raty, która nie zaspakajała całości objętej tytułem wykonawczym. W przypadku, gdyby umowa była nieważna, bezprawna, nie tolerowana przez organ egzekucyjny powinnam natychmiast być o tym powiadomiona, zaś poborca powinien mieć wszczętą dyscyplinarkę. Nic takiego się nie zdarzyło. Umowa była ważna do momentu, kiedy naczelnikowi Urzędu Skarbowego w Płocku przestała się podobać i zaczął wdrażać plan „niszczenia plugastwa”. W moim przypadku z łamania prawa przez pracowników organu egzekucyjnego, sam organ egzekucyjny oraz brak nadzoru przez dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie nad organem egzekucyjnym wyciągano niekorzystne skutki prawne i doprowadzono do szykanującego zajęcia firmy, której działalność ujawniała bezprawie panujące w urzędzie.
O czym jeszcze mówi instrukcja? W rozdziale 5.4 pt.: „Realizacja służby przez poborców skarbowych” w punkcie 4 stwierdza kategorycznie, że nie wolno poborcy zabronione jest umawianie się ze zobowiązanym na kolejne wpłaty, czyli jak podkreślono rozkładanie na raty egzekwowanych należności. W moim przypadku ten przepis nie działał. Nie zadziałały też mechanizmy chroniące zobowiązanego przed nieuczciwością poborcy i organu egzekucyjnego, ponieważ nikt nie nadzorował w sposób nakazany instrukcją jego pracy. Nie zadziałały też dowody znajdujące się w posiadaniu organu egzekucyjnego. Natomiast największą siłę rażenia miało urzędnicze kłamstwo w postaci rzekomych oświadczeń poborców. Prawdopodobnie mgr Leszek Stępniewski wydający postanowienie o odrzuceniu skargi z pełnomocnictwa dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie nawet nie przeprowadził owego „pobierania oświadczenia” od Artura, ponieważ dysponuję zeznaniem poborcy złożonym, oczywiście po wcześniejszym uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej, w którym potwierdził, że umawiał się ze mną na wpłaty rat. Inną sprawą jest, że katalog dowodów przewidziany w kodeksie postępowania administracyjnego obowiązującego przy ustawie o postępowaniu egzekucyjnym w administracji nie przewiduje czegoś takiego jak „oświadczenia”, w dodatku nie istniejące. Gdyby L. Stępniewski przeczytał ową ustawę, to wiedziałby o tym.
Co na to dzisiaj urzędnicy państwowi i funkcjonariusze publiczni? Anna Kamińska, pracownik Ministerstwa Finansów zajmująca się moją sprawą w czasie, gdy wystąpiłam o jej wznowienie mając w ręku zeznania Artura potwierdzające nowy fakt, że umawiał się ze mną na wpłaty rat, kiedy opowiedziałam jej całą historię umowy oburzona wykrzyknęła: „Ależ to przestępstwa!”. Jako urzędnik państwowy miała obowiązek powiadomić o owym przestępstwie swojego szefa Jacka Rostkowskiego, Biuro Kontroli Skarbowej Ministerstwa Finansów, swoją bezpośrednią zwierzchniczkę Dorotę Openchowską oraz organy ścigania. Do tej pory z niecierpliwością czekam na ich wezwanie, choć minęło od okrzyku już pół roku. Obecnie pełniący obowiązki naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku Maciej Imielski wcześniej przez 2 lata był tu zastępcą naczelnika, w którego pionie znajdowała się egzekucja. Kiedy zaczęłam „czepiać” się instrukcji oraz faktu, że jej nie przestrzegano… usunął ją w 2010 r. z pakietu praw obowiązujących dział egzekucyjny. Nie zmienia to faktu, że w 2005 r. obowiązywała. Podobne dokumenty można znaleźć na oficjalnych stronach innych urzędów skarbowych, np. w Ełku wystawiono ją jako chlubę i włączono do programu walki z korupcją. Imielski w moim przypadku winien też był działać „z urzędu”, czyli powiadomić organa ścigania oraz swoich zwierzchników. Zapewne jako uczciwy urzędnik utrzymywany z narodowej zrzutki w ustalonej wysokości od zarabianych pieniędzy zapewne to zrobił. Pozostaje mi tylko czekać. Tylko, że trwa to już kilka lat.
W rozmowach jego ze mną odbywających się w urzędzie krzyczał: „Jaka umowa?!”. Ano taka, jak ja zeznam, kiedy już zaczną ścigać Artura i osoby pełniące nad nim nadzór za brak owego nadzoru i o jakiej zeznawał sam poborca oraz inne osoby będące świadkami przyjmowania rat, a którą potwierdzają również tytuły wykonawcze nierealizowane od czasu jej zawarcia do dn. 21.11.2005 r. i pokwitowania poborcy. I z pewnością nie taka, o jakiej jest mowa w nieistniejących oświadczeniach poborców.
2 komentarze:
To z poborcą nie można się dogadać???!!!!
A co na Imielski?
Prześlij komentarz