wtorek, 22 lutego 2011

Odbiór zajętych ruchomości – teoria

W państwie prawa byłaby to najprostsza czynność egzekucyjna. Ale żyjemy cytując b. ministra Drzewieckiego w państwie egzotycznym, albo Korwina-Mikke rządzonym przez bandytów. Ma to ściśle określone konsekwencje dla postępowania egzekucyjnego w administracji. Wyjaśnię to na własnym przykładzie.

Otóż, nie byłam obecna w czasie zajmowania ruchomości. Część z nich poborca wywiózł do magazynu Urzędu Skarbowego w Płocku. Resztę pozostawił w redakcji.
W formularzu opracowanym przez ministra finansów jest stosowna rubryka pt.: „Adnotacja o odbiorze ruchomości”. Pod nią jest jeszcze kilka innych np. „Zgłoszone przez obecnych wnioski i oświadczenia”, „Osoby uczestniczące przy sporządzaniu protokołu”. Zdaniem Anny Zawiślak, kierowniczki działu egzekucji w płockim przybytku fiskusa wszystkie one dotyczą aż do pouczenia zobowiązanego/dozorcy adnotacji o odbiorze. W zasadzie zgadzam się z nią.  Wydaje się, że Krzysztof Garwacki spisujący te znaczące słowa A. Zawiślak również podziela to stanowisko, ponieważ inteligentnie potakiwał głową słysząc to, a wygląda na myślącego człowieka.
W opozycji do naszych poglądów w tej kwestii jest cała reszta aparatu do wyciskania pieniędzy z krwawicy podatników, począwszy od guru polskiej myśli egzekucyjnej Z. Nowakowskiej z M. Kaczorowskim przez dyrektorów Izby Skarbowej w Warszawie po ministra finansów. Bardzo jestem ciekawa, co na to koronowane autorytety i znawcy ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji tj. R. Hauser i P. Przybysz, ale nigdzie nie znalazłam ich wypowiedzi na ten temat.
Uzasadniam pogląd  A. Zawiślak. Zgodnie z art. 1a.2 upea czynnością egzekucyjną jest wszelkie podejmowane przez organ egzekucyjny działanie zmierzające do zastosowania lub zrealizowania środka egzekucyjnego. Nie ulega wątpliwości, iż odbiór zajętych ruchomości jest takim działaniem. Zgodnie z art. 53 upea egzekutor sporządza protokół z czynności egzekucyjnych. Dalej ten przepis zawiera wszystkie wymogi narzucone przez Sejm RP temu dokumentowi, a więc m.in. muszą być zgłoszone wnioski i oświadczenia, podpisy obecnych lub wzmianki o przyczynie braku podpisów. A zatem na organie egzekucyjnym spoczywa obowiązek opisania dokładnie protokołem i czynności egzekucyjnej polegającej na odbiorze ruchomości. Jeżeli nie ma odrębnego protokołu dla czynności odbioru ruchomości, to znaczy, że taką rolę musi spełniać protokół zajęcia i odbioru ruchomości. Zgodnie z art. 67 upea minister finansów opracował formularz protokołu zajęcia i odbioru ruchomości, ale uczynił to w sposób do wykorzystania przez ludzi inteligentnych. W art. 98 upea ustawodawca mówi tylko o protokole zajęcia. I słusznie, ponieważ zajęcie i odbiór, są to dwie czynności egzekucyjne, które niekoniecznie muszą odbywać się w tym samym czasie, ale muszą odbywać się w tym samym miejscu. Nie koniecznie też muszą towarzyszyć im np. te same wnioski i oświadczenia lub te same osoby. A zatem: jak powinien wyglądać wzorcowy protokół zajęcia i odbioru ruchomości? Zależy to tylko i wyłącznie od faktycznego przebiegu obu czynności. Jeżeli odbiór wszystkich zajętych ruchomości odbywa się tuż po czynności zajęcia, to wszystkie rubryki powinny być w nim wypełnione, aby uznać go za prawidłowo sporządzony. Wiadomo, że w takiej sytuacji, świadkowie są ci sami, zgłoszone wnioski i oświadczenia, itd. Natomiast jeśli, odbiór ruchomości ma miejsce np. kilka dni po czynności zajęcia, to należy - tak jak słusznie zauważyła A. Zawiślak - ponownie wypełnić wszystkie rubryki znajdujące się na stronie ostatniej protokołu zajęcia i odbioru ruchomości, łącznie z osobami uczestniczącymi, wnioskami, itd. Oczywiście tak dokończony protokół zajęcia i odbioru ruchomości również należy doręczyć m.in. zobowiązanemu, a wynika to z art. 53 upea. Zobowiązany musi potwierdzić doręczenie własnoręcznym podpisem w stosownym miejscu dokumentu wyznaczonym przez ministra finansów. Dopiero po przejściu takiej procedury należy uznać, że protokół zajęcia i odbioru ruchomości został sporządzony gajo zgodny z prawem.
I w tym momencie zdejmuję czapkę z głowy przed A. Zawiślak i K. Garwackim, ponieważ do tej pory jako jedyne osoby z aparatu skarbowego wydaje się, że przekopały się przez ustawę o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Mało tego, odnoszę wrażenie, że ją rozumieją, przynajmniej w tej części, o której mowa w dzisiejszym wpisie. Pełnię szczęścia przeżyję wtedy, kiedy nauczą się jeszcze wystawiać faktury ze sprzedaży egzekucyjnej, bo to im kompletnie nie wyszło, ale o tym jeszcze napiszę. Podobnie jak o dalszym ciągu czynności odbioru.


czwartek, 17 lutego 2011

Ujawnienie majątku – art. 36 upea i art. 71 upea

Bycie zobowiązanym, to zajęcie nader absorbujące, zwłaszcza w mojej sytuacji. Do „normalnej” obsługi urzędu skarbowego opisywanej w tym blogu, należy doliczyć czas na tzw. ujawnianie majątku. Już kilkakrotnie w ciągu ostatnich 6 lat sporządzano protokół o moim stanie posiadania. Jest to gotowy formularz. Zazwyczaj czynili to poborcy. Całość trwa ok. 15 minut. Nie wolno kłamać, poniewaz na końcu podpisuje się oświadczenie i za łgarstwa grozi odpowiedzialność karna. Miałam też sądowe ujawnianie majątku. Rozprawa była krótka, ale to kosztowna impreza, ponieważ zobowiązany – zazwyczaj z pustą kieszenią – obciążany jest dodatkowo kosztami sądowymi.  Adwokata nie warto brać, bo cóż on wie o naszym stanie posiadania? Nie warto też odmawiać informacji, ponieważ jest to karane pobytem w więzieniu lub grzywną. Ja poszłam do Sądu Rejonowego w Płocku ze szczoteczką i piżamą, ponieważ nie byłam w stanie powiedzieć, co faktycznie posiadam. Nie wiedziałam, jak to się dla mnie skończy.
Zresztą do dziś jest to dyskusyjne, m.in. dzięki A. Pierzowi, wicedyrektorowi Izby Skarbowej w Warszawie, który w jednym i tym samym piśmie stwierdza, że sprzedano zorganizowaną część przedsięwzięcia gospodarczego, czyli radiostację albo poszczególne ruchomości, czyli jak mu jest wygodniej. Jest ogromna różnica m.in. wynikająca z art. 55 kc, co skutkuje na mój stan posiadania. Sugeruje też, że były jakieś składowe lub przynależności zajęte w ramach ruchomości głównej. Przy czym wykazuje swoiste poczucie humoru, np. twierdząc, że statywy są właśnie owymi składowymi mikrofonów. Składową według art. 47 kc jest wszystko, co nie może być od niej odłączone bez uszkodzenia lub istotnej zmiany całości. Oczywiście wyjęcie mikrofonu ze statywu nie uszkadza ani nie zmienia funkcji żadnej z tych ruchomości. Natomiast przynależnością według art. 51 kc jest wszystko, co potrzebne jest do korzystania z innej rzeczy zgodnie z jej przeznaczeniem, tylko wtedy według prof. R. Hausera każda taka ruchomość musi być wpisana do protokołu zajęcia i odbioru ruchomości, a nie jest w moim przypadku. W każdym razie miałam np. statywy do mikrofonów, a w wyniku dozoru organu egzekucyjnego utraciłam je. A zatem co miałam w sądzie powiedzieć: mam je, czy nie? Ponadto na tamten czas naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku nie wystawił faktur sprzedaż egzekucyjną. A. Pierz w swoich pismach nie uważa za stosowne przez 5 lat podzielić się ze mną posiadaną wiedzą i nie chce mi przekazać wykazu przynależności i składowych, zwłaszcza w przypadku tak swoiście przez niego traktowanych definicji tych przedmiotów. Teraz znów go wezwałam do przekazania owej listy i ciekawa jestem, czy mi da, ponieważ bez niej nie mogę sporządzić spisu likwidacyjnego firmy. Po prostu wyłączył mnie spod stosowania prawa polskiego, Konstytucji RP i prawa unijnego. W sądzie w protokole po prostu to opisałam, że nie wiem co mam i sędzia Anna Ostrowska puściła mnie wolno. Niepotrzebnie się pakowałam.
Po tym sądowym ujawnieniu majątku już był sporządzany kolejny protokół o moim stanie posiadania. Ostatnie  wezwanie na „spowiedź” wyznaczono na poniedziałek. Wysłałam im sms, że jestem chora. Poszłam we wtorek. Dowiedziałam się, że przesłuchanie odłożono na dalszy termin, ponieważ aktualizowane są tytuły wykonawcze (ponad 5 lat po de facto zlikwidowaniu firmy). Traktuję to jako szykanowanie mnie. Mogę to jeszcze potraktować, jako dowód, że braku kompetencji i profesjonalizmu naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku, ponieważ z leżących w tym przybytku dokumentów m.in. deklaracji rozliczeniowych podatków doskonale wie, że od czasu sądowego ujawnienia majątku uzyskany przeze mnie mój dochód wynosi równo 0 zł (bo m.in. nie wystawił faktur za sprzedaż egzekucyjną), a zatem jako człowiek rozumny wiedziałby, że po zsumowaniu nawet miliona zer zawsze wyjdzie zero. A 0,00 zł nie ma siły nabywczej. Przepraszam, że tłumaczę rzecz oczywistą, ale M. Imielski widać tego nie wie. Po prostu chce mnie nękać dalej. I na to też zobowiązany i egzekwowany musi zarezerwować czas w ciągu najbliższych kilku lat w zależności od tego, pod który urząd skarbowy podlega.
Moja rada też jest taka, żeby nie oddawać wszystkiego od razu poborcom, komornikom itd., Warto trochę zatrzymać i później dokonać tej darowizny na skarb państwa w postaci kosztów sądowych od ujawnień majątków.  Zawsze o jeden tytuł wykonawczy jest mniej. 
Prof. R. Hauser, w przeciwieństwie do M. Imielskiego, uważa - czemu dał wyraz w publikacji "Postępowanie egzekucyjne w administracji. Komentarz" -  że przed wystąpieniem do sądu o ujawnienie majątku delikwenta urząd skarbowi winien rozważyć, czy nie należy umorzyc postępowania egzekucyjnego.  W Płocku to nie działa. Ja sądowe ujawnienie majątku miałam 3 lata temu i postępowanie egzekucyjne dalej sie toczy, a więc ani przed ani po ujawnieniu I dalej mnie wzywają na spisywanie protokół o stanie posiadania. Należy też podkreślić, iż urząd skarbowy - jak wyraźnie zaznaczył Sejm RP w art. 71 upea - może wystąpić do sądu o ujawnienie majątku, tylko jeżeli egzekucja administracyjna należności pieniężnych stała się bezskuteczna. I logiczne jest, że wtedy szukają dodatkowego majątku. U mnie nie znaleźli. Urząd skarbowy może też przed wszczęciem egzekucji zwrócić się do sądu, jeżeli podejrzewa, że egzekwowana należność jest wyższa niż posiadany majątek lub wynagrodzenie za oststnich 6 miesięcy. Innych opcji w prawie nie ma. Co innego praktyka, jak pokazuje mój przykład.

sobota, 12 lutego 2011

Podpisanie protokołu zajęcia przez poborcę – cd.

Andrzej Pierz, wicedyrektor Izby Skarbowej w Warszawie informuje i przeprasza.
Tak, jak wcześniej napisałam zajęcie ruchomości następuje w momencie podpisania protokołu zajęcia przez poborcę – art. 98 upea. W moim przypadku poborca  w dn. 21.11.2005 r. wywiózł z redakcji część ruchomości. I według wicedyrektora Izby Skarbowej w Warszawie A. Pierza owo podpisanie tego dokumentu miało miejsce dwa dni później tj.  w dn. 23.11.2005 r. , a zatem wywiezienie ruchomości było oczywiście bezprawne. W potocznym rozumieniu tego słowa: zwyczajne złodziejstwo, a nie egzekucja w administracji.
Ustalenie Pierza o dacie podpisania protokołu zajęcia przez poborcę w dn. 23.11.2005 r. było obowiązujące do dnia 07.09.2010 r. Dopiero, kiedy uświadomiłam mu konsekwencje wycofał się i w piśmie z dn. 12.01.2011 r. udzielił mi następującej informacji, cytuję: „Jednocześnie informuję, iż w zawiadomieniu nr 1401/LN-III/051-365/10/BW z dn. 07.09.2010 r. na stronie 2 zdanie 2 od dołu nastąpiła pomyłka. Zdanie „Protokół zajęcia z dn. 21.11.2005 r. został podpisany przez Panią i poborcę skarbowego w siedzibie firm w dn. 23.11.2005 r. powinno brzmieć: „Protokół zajęcia z dnia 21.11.2005 r. został podpisany przez Panią w siedzibie firmy w dniu 23.11.2005 r.”. powyższe znajduje potwierdzenie w aktach sprawy i jednocześnie przepraszam zza powyższą omyłkę, która mogła wywołać u Pani (…) przeświadczenie, iż poborca skarbowy w dn. 21.11.2005 r. wywiózł ruchomości bez zajęcia.”
Przeprosiny przyjmuję. Natomiast nie przyjmuję do wiadomości owego tłumaczenia. Poraża mnie fakt ujawniony tymi informacjami, a mianowicie, że ten sam dokument – protokół zajęcia i odbioru ruchomości z dn. 21.11.2005 r. – może być przyczyną wyciągania zupełnie odmiennych wniosków przez A. Pierza, który zapewne nie zna formularza tego dokumentu wdrożonego do obowiązkowego stosowania przez ministra finansów – art. 67 upea. Otóż, w tym dokumencie brak jest rubryki „data podpisania protokołu zajęcia” i na jego podstawie nie można stwierdzić, kiedy poborca skarbowy faktycznie złożył podpis. Takie ustalenie można jedynie wyciągnąć po dokonaniu przesłuchania świadków odtwarzając okoliczności faktyczne. A takich przesłuchań nie było według mojej wiedzy, a zatem A. Pierz znów kłamie stwierdzając, że ma jakieś dowody w aktach sprawy. Co najwyżej może mieć tzw. wyjaśnienia Z. Nowakowskiej i M. Kaczorowskiego, którym coraz trudniej jest świadczyć nieprawdę o moim postępowaniu egzekucyjnym, ponieważ w Urzędzie Skarbowym w Płocku już nie pracuje poborca dokonujący na zlecenie naczelnika zajęcia mojej firmy. I zdaje się, że zarzuty korupcyjne dziś potraktuje jako dobrodziejstwo, ponieważ rozwija własną działalność gospodarczą z dobrym skutkiem ekonomicznym, jak wieść gminna niesie. Przed jego zwolnieniem po prostu kazano mu pisać tzw. notatki służbowe. Czasem nawet 2 lata po zajęciu. A czasem – nie i wtedy dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie odrzucał moje skargi na podstawie nie istniejących dowodów i dziś A. Pierz pisze do mnie, że np. pisemnych oświadczeń poborców nie ma w aktach sprawy, bo mogły to być oświadczenia… ustne. Do których dziś nikt nie chce się przyznać i które nie mogły być w takiej formie uznane za dowód. A. Pierz nie widzi w tym nic złego, ale zapewne dlatego, że nie zapoznał się z rozdziałem „Dowody” kpa w zw. z art. 18 upea albo go nie zrozumiał.
Na jeszcze jedną rzecz zwracam uwagę z cytatu A. Pierza, bowiem jak wynika z moich doświadczeń jest to standard w rozpatrywaniu skarg przez A. Pierza, a być może i innych zobowiązanych: podobno jakieś dowody w aktach sprawy ma, ale już nie ujawnia ich, a więc nie wiadomo na czym oparł owo nieprawdziwe domniemanie. Kiedyś żądałam wglądu do akt takich skarg, w którym to celu pokonywałam ponad 200 km w obie strony. Raz nawet Janusz Bartołd udostępnił mi je, później niezmiennie odmawiano. Ustawiono cerbera w postaci zastępcy dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, która wyskakiwała z windy przy portierni i jeszcze przed zamknięciem drzwi krzyczała, że nie udostępni akt do wglądu  A zatem skarga rozpatrzona odmownie, ale nie wiadomo w oparciu o co. Przy skardze ponownej zawsze mogą powiedzieć, że to nie nowy, a stary dowód. Ot, kolejne urzędnicze triki.
Moja rada: jeżeli jesteś obecny przy zajęciu obsesyjnie pilnuj, aby protokół zawierał rzeczywiste odzwierciedlenie przebiegu zajęcia. Lepiej, aby było w nim więcej informacji , bo za każde zaniedbanie zapłacisz w przyszłości. Miej też świadków, nagrywaj, itd. Jeżeli cokolwiek się nie zgadza natychmiast prostuj. Gorzej, jeżeli zobowiązany nie był obecny. Nie doręczono mu protokołu zajęcia i dodatkowo nie opisano w nim faktycznego przebiegu czynności, czyli tak jak w moim przypadku. Wtedy latami trwa odtwarzanie, tego co się zdarzyło i daje to ogromne pole do nadużyć urzędniczych.