Następnego dnia po zajęciu mojego mienia czekałam w Urzędzie Skarbowym w Płocku kilka godzin na poborcę, by wyjaśnił mi, co się stało. Nie udało się. Za ostatnie pieniądze kupiłam tam książkę Piotra Przybysza pt.: „Postępowanie egzekucyjne w administracji. Komentarz”. Nie jadłam, nie spałam, tylko ją chłonęłam. Dziś znam ją na pamięć, ponieważ jest znakomita: przede wszystkim została napisana przystępnym językiem. Tam, gdzie autor ma odrębne zdanie wyraźnie to zaznacza. Jest praktyczna, ponieważ krok po kroku można porównać faktyczne działania organu egzekucyjnego ze stanem, który powinien mieć miejsce, a więc takim, jakim widzi go prawo uchwalone przez Sejm. I tu powinnam opisać szczęśliwe zakończenie, iż dzięki tej publikacji wygrałam sprawy skargowe oraz sądowe. Tak się nie stało. Nie pomogła mi również publikacja innego autorytetu z prawa egzekucyjnego w administracji, prof. Romana Hausera, którą sprzedawczyni ze sklepiku w Urzędzie ściągnęła z wydawnictwa C. H. Beck. Też świetna książka i bardzo pomocna w walce o normalne postępowanie egzekucyjne w administracji. Szkoda tylko, że nie znają ich pracownicy aparatu skarbowego albo mają inny pogląd na obowiązujące przepisy.
Przykład z mojego postępowania egzekucyjnego? Byłam nieobecna w czasie zajmowania ruchomości, a więc zgodnie z przepisem 51 upea poborca musiał powołać co najmniej dwóch świadków. Tu powinnam popełnić plagiat przepisując fragment książki P. Przybysza, ponieważ lepiej niż on z pewnością nie opiszę wymagań stawianych świadkom. Przede wszystkim powinny to być osoby pełnoletnie i spostrzegawcze, gdyż ich zadaniem będzie potwierdzenie własnym podpisem zgodności protokołu z faktycznym przebiegiem obserwowanych poczynań poborcy. P. Przybysz postawił jeszcze jeden warunek, a mianowicie, że ze względów obiektywizmu nie powinni być pracownikami organu egzekucyjnego lub wierzyciela i w znalazły się w miejscu egzekucji w związku z wykonywanymi obowiązkami służbowymi. Tłumaczy to zapobiegliwością, bowiem w zdarza się, że owi świadkowie muszą w przyszłości zeznawać w różnych procesach.
A jak było w moim przypadku w czasie zajmowania ruchomości? A. Dymowski zdecydował się na świadków na moją asystentkę Iwonę i trzech poborców. Z zeznań A. Dymowskiego wynika, że: „…ten protokół zajęcia z dn. 21.11.2005 r. sporządzałem (…)w obecności dwóch pozostałych poborców, którzy brali udział w zajęciu. (…) Pani Słowikowska, która brała czynny udział w zajęciu (…) Czynny udział Pani Słowikowskiej polegał na pomaganiu nam we właściwym identyfikowaniu sprzętu i jego właściwym nazewnictwie. (…) Wszyscy pracownicy jak również Pani Słowikowska byli świadkami zajęcia. (…) Zajmując ruchomości dokonywałem ich zapisu z natury, nie ingerowałem, w sprzęt elektroniczny, gdyż nie potrafiłem go opisać. (…) nie posiadałem fachowej wiedzy na temat sprzętu znajdującego się w tej firmie. Pojemność dysków odczytywał Michał Nowak, drugi poborca, który uczestniczył przy sporządzaniu protokołu. On odczytywał to gdzieś z właściwości dysku, to wyświetlało się na monitorze komputera. (…) Ja cały czas byłem w lokalu przy ul. 3 Maja 18, kiedy zajmowałem ruchomości. (…) Chcę powiedzieć, że ja cały czas tego dnia byłem w lokalu przy ul. 3 Maja i ja zajmowałem wszystkie ruchomości, również te z lokalu przy ul. Kochanowskiego, gdzie udał się jeden z poborców i spisał te ruchomości. (…)”
I to tyle o świadkach, wszyscy uczestniczyli w zajmowaniu ruchomości, a w zasadzie jak zeznawał poborca, który przyznał się, że nie posiadał wiedzy i nie potrafił go nawet opisać robiła to za niego moja asystentka, która zresztą odmówiła podpisania tego dokumentu. Drugi świadek – poborca zatrudniony przez wierzyciela i jednocześnie organ egzekucyjny - zajmował się komputerami, następny – również pracownik Urzędu Skarbowego w Płocku - bez wydania stosowanego zarządzenia organu egzekucyjnego otworzył i przeszukał pomieszczenie przy ul. Kochanowskiego 1. Żaden świadek nie spełniał wszystkich kryteriów wyznaczonych przez P. Przybysza.
Szczególnie rola mojej asystentki jest tutaj dla naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku wieloznaczna, bowiem miała być i świadkiem i kimś nie definiowanym w świetle przepisów postępowania egzekucyjnego w administracji, bowiem jak stwierdził w piśmie nr 1419/ZW/070/II/d/46/2010 z dn. 19.11.2010 r. : „Według tych zeznań osoba ta udziela informacji, do których zobowiązany jest każdy na podstawie art. 36 upea. Czynności tego typu nie wymagają więc posiadania pełnomocnictwa.” Co jest kompletnym nieporozumieniem, ponieważ Iwona była świadkiem pomijając wszystkie inne względy, np. fakt, że jak się okazuje organ egzekucyjny bez jej udziału w formie uzyskiwania informacji niezbędnych do prowadzenia egzekucji nie byłby w stanie jej poprowadzić np. sporządzić protokołu zajęcia i odbioru ruchomości.
Czy można przeciwdziałać takiemu traktowaniu świadków, jak czyni to naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku? Ja nie znalazłam skutecznego sposobu. O udziale I. Słowikowskiej nie jako świadka dowiedziałam się dopiero z powyższego pisma, a więc traciłam szanse na ewentualne wniesienie skargi w trybie art. 54 upea ze względu na upływ czasu. Oczywiście w protokole zajęcia nie zamieszczono żadnej adnotacji, że Iwona udzielała jakichkolwiek informacji w moim imieniu ani czego miałyby one dotyczyć. Zresztą jak ją znam, nie zrobiła tego. Nie miała też mojego pełnomocnictwa ani pisemnego ani ustnego do wypowiadania się w moim imieniu jako zobowiązanej. Teraz jej osoba służy do usprawiedliwiania złamania prawa przez organ egzekucyjny. Ani naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku ani dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie nie przeprowadzili postępowania wyjaśniającego przy sporządzaniu protokołu zajęcia mimo wielokrotnie podnoszonych przeze mnie tych problemów. Są ślepi na argumentację P. Przybysza, a ja zostałam pozbawiona możliwości powołania obiektywnych świadków.