niedziela, 14 listopada 2010

1. OKAZANIE LEGITYMACJI W EGZEKUCJI W ADMINISTRACJI


Wydawało się, że nawet tak prosta czynność, o której mowa w art. 31 upea może być przyczyną rozbieżności. Artykuł ten  brzmi:  Egzekutor obowiązany jest przed rozpoczęciem czynności egzekucyjnych bez wezwania okazać zobowiązanemu zaświadczenie organu egzekucyjnego lub legitymację służbową, upoważniające do czynności egzekucyjnych.”
Rozumiałam go w sposób dosłowny: to ja byłam zobowiązaną i to mnie poborca miał okazać legitymację 21.11.2005 r. Skoro byłam nieobecna przy zajmowaniu ruchomości, to poborca skarbowy nie wykonał obowiązku wynikającego z tego przepisu, a więc – złamał go. W takim rozumieniu wspierała mnie „Instrukcja organizacji pracy działu egzekucyjnego w zakresie realizacji zadań wykonywanych przez poborców skarbowych”, w której zalecano poborcy dowiedzieć się, gdzie przebywa zobowiązany, czy jego nieobecność ma charakter trwały. Przy pozyskiwaniu powyższych informacji miał zachować szczególny takt i ostrożność. Z zebranych informacji miał sporządzić raport na specjalnym formularzu stanowiącym załącznik do Instrukcji i odstąpić od egzekucji.
Moim zdaniem nie było potrzeby przeprowadzania zajmowania ruchomości pod moją nieobecność. Nie było zagrożenia, że będę np. usuwać z redakcji sprzęty i świadkiem tego był poborca, który w ramach umowy ratalnej pojawiał się u nas i widział, że przybywa wyposażenia, nic przed nim nie jest ukrywane.
Z zeznań poborcy wynikało, że legitymację okazał mojej sekretarce, która oczywiście nie była zobowiązaną, czyli mną. Sekretarka nie była też osobą upoważnioną przeze mnie do reprezentowania mnie w czynnościach egzekucyjnych. Nie była moim pełnomocnikiem; w aktach egzekucyjnych nie było pełnomocnictwa, o którym mowa w art. 32 kpa ani pisemnego ani protokołu z ustnego wniesienia takiego pełnomocnictwa, a zatem uważałam, że i te przepisy złamano w moim postępowaniu egzekucyjnym w administracji.
Jak ten przepis traktowały instytucje?
Naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku nie dostrzegał w powyższych sytuacjach naruszeń prawa. Początkowo w procesie odszkodowawczym pozwani usiłowali forsować tezę, iż moja sekretarka była pełnomocnikiem domniemanym (pojęcie z prawa cywilnego), ponieważ znajdowała się w miejscu, w którym firma przyjmowała klientów. Ciężko mi było to zbić i tu pomogła mi literatura prawnicza. W komentarzu do kodeksu postępowania administracyjnego znalazłam rozróżnienie definicji pełnomocnika dorozumianego oraz domniemanego i już wiedziałam, że nie są to pojęcia tożsame. Moja sekretarka nie mogła być moim pełnomocnikiem w postępowaniu egzekucyjnym w administracji bez pełnomocnictw, o których mowa w kodeksie postępowania administracyjnego. Sędzia tylko westchnęła:
- Dobrze zna pani prawo.
Poborca , gdy go spytałam w czasie przesłuchania jako świadka, czy sekretarka była pełnomocnikiem dorozumianym, czy domniemanym odparł tylko, że nie wie o co chodzi. Po prostu wpadł do redakcji i wybrał sobie Iwonę na mojego rzekomego przedstawiciela.
Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie również nie dostrzegła powyższych naruszeń prawa. Zaś Sąd Okręgowy w Płocku w uzasadnieniu wyroku napisał:  Niewątpliwie egzekutor przystępując do czynności egzekucyjnych, jest obowiązany okazać zobowiązanemu zaświadczenie organu egzekucyjnego lub legitymację służbową, upoważniające do czynności egzekucyjnych (art. 31 par. 2 upea). Związany z tym zarzut powódki nie jest skuteczny. Poborca skarbowy A. Dymowski nie wylegitymował się stosownym dokumentem, ale w związku z wcześniejszymi czynnościami egzekucyjnymi znany był zarówno powódce, która zwracała się do niego po imieniu, jak i jej pracownikom.”
No i co z tego, aż się prosi zapytać? Znałam Artura prywatnie oraz jako poborcę, który miał uprawnienia naczelnika do zawarcia ze mną umowy ratalnej i przyjmowania pieniędzy. Do dziś nikt nie potwierdził, iż miał on uprawnienia do z wykonywania czynności zajmowania ruchomości. W  aktach sprawy i egzekucyjnych  brak jest jakiegokolwiek dowodu na tę okoliczność. Sąd w ogóle nie uwzględnił faktu, iż poborca winien był tego dnia wycofać się z zajmowania ruchomości do czasu mojej obecności i powrotu z Warszawy, ponieważ wówczas nie doszłoby do wielu moich strat. Wręcz mam wrażenie, że ze skutków łamania prawa przez poborcę sąd wyciągał niekorzystne dla mnie wnioski. A powyższe przepisy? Jak wynika z uzasadnienia wyroku można wyrzucić do kosza: uchwalone prawo jest lekceważone przez poborcę w majestacie sądowego wyroku. Inną sprawą jest „dobieranie” sobie do pomocy przez poborcę w czynnościach egzekucyjnych osób trzecich np. mojej sekretarki i tutaj nie widzę sposobu przeciwdziałania przez zobowiązanych, jeśli są nieobecni przy egzekucji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz