wtorek, 21 grudnia 2010

7. „Zajmowanie” dokumentów


Czy muszę wpuścić poborcę do biura? Sam wejdzie. Ma to tego narzędzie w postaci art. 47 upea, choć wymaga ono trochę zachodu, ponieważ organ egzekucyjny musi wydać zarządzenie, doręczyć je, powołać komisję, zaprotokołować wszystko, co tam się działo. Spory kłopot. Ale można też jak w moim postępowaniu egzekucyjnym. Na skróty. Wynoszono z lokalu wszystko, co tylko ktoś uznał, że mu się przyda. Oczywiście bez sporządzania protokołów zajęć. A czyniono to bez żadnego zażenowania i z pogwałceniem wszelkiej uczciwości, Konstytucji i własności.
Ciężko to udowodnić, ale nie jest niemożliwe. Ja np. uważnie przeglądałam akta egzekucyjne. Znalazłam tam świadectwo homologacyjne nadajnika. Oczywiście w tych aktach nie było protokołu pobrania tego dokumentu. Nie było też protokołu zajęcia tego dokumentu – na wszelki wypadek to stwierdzam. Nie było też zapisu w protokole zajęcia i odbioru ruchomości o pobieraniu jakichkolwiek dokumentów. A co jest? Czarna dziura w pamięci naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku. Kiedy prosiłam o wydanie jakiegoś dokumentu poświadczającego wyniesienie świadectwa z redakcji łaskawie w piśmie nr 1419/ZW/070/II/d/48/2010/14 z dn. 03.12.2010 r. odpowiedział mi: „Organ egzekucyjny nie posiada protokołu pobrania świadectwa homologacyjnego nadajnika.(…) Z dokumentów nie wynika w jakich okolicznościach zostało uzyskane, kto je uzyskał i z jakiego źródła pochodzi. (…)”. Co to było pożyczenie, użyczenie, czy ordynarne złodziejstwo? Bo z pewnością nie podarowałam tego kwitu organowi skarbowemu, ponieważ był zbyt ważny dla firmy, np. ewentualna kontrola Urzędu Komunikacji Elektronicznej zawsze sie od niego zaczyna. Bez niego radio przestaje nadawać. 
Takie praktyki są tu powszechnie akceptowane od naczelnika po ministra finansów. Żadne postępowanie dyscyplinarne nie zostało wszczęte ani wobec osób wynoszących nie zajęte dokumenty ani wobec osób przyjmujących je do akt egzekucyjnych, przy czym należy się cieszyć, że chociaż tam było, ponieważ jak będę dalej udowadniać ich zawartość jest „ruchoma”. Jak dowodzi powyższy przykład w postępowaniu egzekucyjnym w administracji nie są stosowane zasady praworządności (art. 6 kpa) i prowadzenia sprawy w taki sposób, aby pogłębiać zaufanie obywateli do organów Państwa (art. 8 kpa). Należy też zapomnieć, że organy administracji publicznej stoją na straży praworządności. Według mnie kultywują prastarą tradycję nierządu w świątyni (Państwa), z małym wyjątkiem: wtedy darczyńcy sami przynosili ofiary na ołtarz, dziś kapłani fiskusa w moim przypadku sami je kradli.
Nie można przeciwdziałać takim kradzieżom przez pracowników organu skarbowego? Nie, jeśli jest się nieobecnym.

piątek, 17 grudnia 2010

6. Zgłoszone przez obecnych wnioski i oświadczenia do protokołu zajęcia - art. 67 upea

Jest taka rubryka w formularzu protokołu zajęcia i odbioru ruchomości opracowanym przez ministra finansów, do której teoretycznie poborca sporządzający ten dokument powinien wpisywać zgłoszone przez obecnych wnioski i oświadczenia. A więc, jeżeli wpisał do tego dokumentu np. 100 proc. własności ruchomości, a ja byłam tylko w 51 proc., to ostatnią szansą było zgłoszenie tego jako oświadczenia do protokołu. Podobnie jak i innych wniosków. I tu zaczyna się problem.
 Praktyka prowadzonego postępowania egzekucyjnego wobec mnie dowodzi, że minister finansów to figura z brzydką naroślą na szyi, nazywaną w przypadku takich ludzi jak Einstein, da Vinci – głową, zaś upea to plik kartek nadających się wyłącznie do ograniczania populacji much. Pac! I do kosza. Czasem, kiedy czytam komentarze do tej ustawy mam wrażenie, że jest to jałowy intelektualizm typu rozważania wpływu plam słonecznych na umaszczenie szczurów w trzęciorzędzie. U mnie korekty formularza ministra finansów i art. 67 upea  dokonał poborca. Po prostu stwierdził, że nie będzie zapisywał wniosków i oświadczeń. W każdym razie to była oficjalna wersja dla mnie. Później prawdopodobnie rozmyślił się i dokonał selekcji złożonych mu wniosków i oświadczeń. Zresztą, ponieważ jest człowiekiem przezornym, na wszelki wypadek przygotował również co najmniej dwie wersje protokołu zajęcia i odbioru ruchomości. Załączam je; w wolnej chwili można jak w czasach wczesnego dzieciństwa „Świerszczyka” i „Misia” rozwijać spostrzegawczość i znaleźć szczegóły różniące oba dokumenty urzędowe.
Jak osoba egzekwowana może zapobiec powyższemu? Moim błędem było, że przed zarejestrowaniem działalności gospodarczej obciążonej ryzykiem gospodarczym nie pochodziłam na siłownię i nie brałam sterydów. Dziś miałabym wąsy i wszystkie wnioski w protokole. I służyłabym też społeczeństwu odśnieżając ulice „na wyjściu” z zakładu karnego za naruszenie cielesności poborcy, bo nie ma nic za darmo.
Pisanie skarg, nic nie daje. To również wiem z własnego przykładu. Organy skarbowe wszystkich szczebli wiedzą o takim sporządzaniu protokołów przez poborcę i w pełni akceptują to. W moim postępowaniu egzekucyjnym „pod skargi” poborca przygotowywał notatki służbowe. I zawsze były one jedynym kontrargumentem aparatu. Np. poborca na powyższe protokoły sporządził notatkę służbową 1,5 roku od zajęcia, w której wyznał, że przy odbiorze były obecne również i inne osoby. Wymienił je z nazwiska (nie wymienił ich w protokole). Jednocześnie stwierdził w niej, że wnioski nie były składane. W odpowiedzi ja złożyłam oświadczenia tych osób, że owszem wnioski i oświadczenia jednak były złożone. Wnioskowałam o przeprowadzenie dowodów z przesłuchań  osób wskazanych przez poborcę. Później załączyłam także ich zeznania. Wszystko na nic. Jedyną moc dowodową miała notatka służbowa poborcy. Problem polegał na tym, że notatki powstawały w zdecydowanej większości po 14 dniach przewidzianych przez upea na wniesienie skargi na czynności (art. 54 upea) i tym samym delikwent wpadał w tzw. uproszczony tryb skargowy według przepisów kpa.
Powszechny jest proceder, moim zdaniem sprzeczny z prawem, uzupełniania protokółów zajęć i odbiorów ruchomości notatkami służbowymi. Oficjalnie przyznaje to naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku, który w piśmie nr 1419/ZW/070/II/d/48/2010/14 z dn.03.12.2010 r., że protokół zajęcia i odbioru ruchomości i notatki służbowe uzupełniają się wzajemnie. To bardzo cenna praktyczna wskazówka dla zobowiązanych. Według kpa, który ma zastosowanie w postępowaniu egzekucyjnym w  administracji tam, gdzie nie reguluje tego ustawa upea różnic pomiędzy obydwoma dokumentami jest wiele. W tym przypadku istotne jest, że protokół muszą doręczyć, natomiast notatki służbowej – nie. A zatem, jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś o okolicznościach „faktycznych” prowadzonego postępowania egzekucyjnego – bo sam protokół zajęcia nie wystarcza według organów skarbowych - musisz bywać w urzędzie przynajmniej raz dziennie i grzebać w aktach egzekucyjnych. Jak dowodzi mój przykład może to trwać nawet 1,5 roku. Ale też nie daje to gwarancji dotarcia do każdego dokumentu; jak mną manipulowały osoby odpowiedzialne za te akta opiszę dalej.

wtorek, 14 grudnia 2010

5. zajmowanie współwłasności - art. 97 upea


Art. 97 upea, to po prostu wybryk jakiegoś niefrasobliwego poczciwca, który chciał chronić mienie niewinnych, czyli niezobowiązanych . Nakazuje on m.in. uzyskanie przez organ egzekucyjny zgody współwłaścicieli na zajęcie ich ruchomości i sprzedaż. A jeżeli  już dojdzie do zajęcia bez zgody pozostałych współwłaścicieli, to organ egzekucyjny musi dokonać podziału kwoty uzyskanej ze sprzedaży pomiędzy nimi stosownie do posiadanych udziałów w tym sprzęcie. W praktycznym wykonywaniu egzekucji nie ma on znaczenia.
W zasadzie przepis ten zmusza organ egzekucyjny do wykonania różnych czynności w celu ustalenia własności przedmiotów, które zamierza zająć. Potwierdzają to liczne instrukcje. W Urzędzie Skarbowym w Płocku nazywała się ona „Instrukcja organizacji pracy działu egzekucyjnego w zakresie realizacji zadań wykonywanych przez poborców skarbowych” nr 02/RI/SZJ/UNI/1/04 i została wdrożona do stosowania  od 01.06.2004 r. Obowiązywała do polowy  tego roku. Podobne dokumenty widziałam na stronach internetowych innych skarbówek np. w Urzędzie Skarbowym w Ełku umieszczono ją na honorowym miejscu jak element walki z korupcją.
Istnienie tego bezcennego dokumentu odkryłam zupełnie przypadkowo. Otóż, fragment swojego postępowania egzekucyjnego oddałam do Prokuratury Rejonowej w Płocku. Chodziło niedopełnienie obowiązków pracowniczych. Po umorzeniu tej sprawy zapoznawałam się z aktami. I w nich właśnie odkryłam jej byt materialny. Poprosiłam o kserokopię. Później odwiedziłam przyjaciółkę w Urzędzie Skarbowym. W garści trzymałam plik kartek.
- Co masz? – Nie pytając o zgodę wyjęła je z dłoni.
- Waszą instrukcję.
- Jaką naszą?! - zaśmiała się po przejrzeniu. – Zobacz, jak naprawdę nasza wygląda.
Nigdy bym na to nie wpadła, że zastępca naczelnika Marek Kołodziejski mógł złożyć w prokuraturze „lewą” instrukcję z „wyciętymi” obowiązkami pracowniczymi. Zamiast 20 stron było 8. Tak to działa. Napisałam skargę do ówczesnego naczelnika urzędu Sławomira Jeznacha. Pierwszy i ostatni raz zdarzyło się, że przeprosił mnie urzędnik państwowy oraz zapewnił, że poprawiam funkcjonowanie urzędu. Dostałam też nową, właściwą instrukcję. Przeprosiny oprawiłam w ramkę i powiesiłam naprzeciwko łóżka. Wita mnie każdego dnia zapewniając, że jestem dobrą obywatelką tego egzotycznego kraju.
Powracając do zawartości instrukcji. Rozpowszechnianie  tego dokumentu może odbywać tylko za zgodą naczelnika. Otóż, obowiązkiem pracowników działu egzekucyjnego - inspektorów, referentów egzekucyjnych -  jest systematyczne zbieranie informacji o sytuacji majątkowej i gospodarczej zobowiązanych oraz źródłach i wysokości ich dochodów. Takie wiadomości muszą pozyskiwać w pierwszej kolejności z bazy własnych danych, czyli systemów Poltax, Poltax 2B, Egapoltax, akt kontroli podatkowych, akt karnych-skarbowych, rejestrów nieruchomości, rejestrów pojazdów itd.  Przy dużych zaległościach podatkowych muszą współdziałać inne działy urzędu np. orzecznictwo i kontrola podatkowa. W uzasadnionych przypadkach jest konieczne przeprowadzenie kontroli źródłowych podatkowych, aby  znaleźć wierzytelności handlowe zobowiązanego. Dopiero na podstawie tego zgromadzonego materiału organ egzekucyjny wybiera, co zająć i w ogóle decyduje, jaki zastosować środek egzekucyjny. Oczywiście, musi być on jak najmniej uciążliwy dla zobowiązanego. Każde odstępstwo od powyższych wytycznych jest niechlujstwem urzędniczym oraz niedopełnieniem obowiązków pracowniczych.
Zwykle w salach obsługi klientów urzędów (tak było w Płocku) wystawione są do ogólnego oglądu regulaminy organizacyjne. Przestrzeganie takich instrukcji jest wpisane do obowiązków pracowników.
W moim postępowaniu egzekucyjnym organ egzekucyjny zaniechał wykonania tych wszystkich powyższych czynności. W tym czasie była prowadzona niezależna od egzekucji i bez jej udziału kontrola podatkowa, a w niej znajdowało się kilka faktur zakupu ruchomości wpółnależących do innej osoby; była tam nawet umowa na podstawie, której użytkowałam owe ruchomości. Wystarczyło, aby pracownik działu egzekucji udał się piętro wyżej i pobrał te faktury. Nic z tego! Poborca w czasie mojej nieobecności wpisywał do protokołu zajęcia wszystko –  zeznał – co opisywała  mu moja asystentka. Chciał mieć radiostację i tylko to było ważne. Art. 97 upea i jakaś zgoda współwłaścicielki na zajęcie?! A co to jest upea? W konsekwencji do protokołu zajęć i odbiorów wpisywał ruchomości jako 100 procent mojej własności. Dopiero teraz ponad 5 lat od zajęcia  dzięki kontroli, o której pisałam w poprzednim rozdziale, ma być to naprawione.
Jak na bieżąco przeciwdziałać zajmowaniu ruchomości? Być przezornym: kupić sobie łóżko polowe, śpiwór  i wynająć w sądzie 2 m kw. na  „zainstalowanie” się, ponieważ jak się skarbowcy uprą i było dużo takich ruchomości, to nie będziesz wychodzić z budynku przez długi czas. Mieć faktury zakupu, choć nie zawsze dają one  gwarancje, np. u mnie twierdzili, że na podstawie tych faktur nie mogą zidentyfikować, że rzeczywiście dotyczą one tych  konkretnie ruchomości. Nie działa argument, że np.  nie były ci potrzebne dwie centrale telefoniczne lub dwa klimatyzatory w jednym pomieszczeniu.  A więc wymagają faktur specjalnych, jakich? Nie wiadomo. Mieć świadków, pudełka, odciski  palców sprzedawców i DNA producenta. Wszystko, co tylko przyjdzie ci do głowy. A i tak w konsekwencji okaże się, że to za mało.
 To Ty musisz powiadomić współwłaścicieli, że zajęto ich współwłasność, a później oni  powinni złożyć wniosek o wyłączenie zajętej ruchomości spod egzekucji, ale to już inny przepis upea.

środa, 8 grudnia 2010

4. Opisywanie ruchomości w protokole zajęcia - art. 99 upea

Art. 99 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, to kolejna literacka fikcja polskiego prawodawstwa w praktycznym wykonaniu organów skarbowych. Nakazuje on zamieszczanie w protokole zajęcia opisu zajętej ruchomości według jej cech właściwych. Dla znawców i autorytetów  ustawy ten przepis jest, prawdopodobnie, tak oczywisty, że np. P. Przybysz w swoim komentarzu poświęcił mu niewiele miejsca, zaś prof. R. Hauser w publikacji „Postępowanie egzekucyjne w administracji. Komentarz” uściślił, jakie są to cechy właściwe: przede wszystkim odróżniające go od innych przedmiotów tego samego rodzaju np. kolor, numer. Twierdzi też, że winien być opisany stan przedmiotu i jego ewentualne uszkodzenia. Jest też wyznawcą kolejnej herezji, a mianowicie, że jeżeli dochodzi do zajęcia kilku ruchomości, to należy dokonać opisu odrębnie dla każdej z nich.
W moim postępowaniu realizacja powyższych pobożnych życzeń autorytetów w zupełności wystarczyłaby. Niestety, Zbigniew Bryła, pełniący obecnie obowiązki naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku jest innego zdania. W piśmie nr 1419/ZW/070/II/d/48/2010/14 z dn. 03.12.2010 r. stwierdził, że, cytuję: „Ruchomości te jak wynika również z Pani pism były połączone z ruchomościami opisanymi w protokole zajęcia. Trudno je zatem oceniać jako odrębne ruchomości. Brak ich opisu w dokumentach nie można uważać za naruszenie art. 99 u.p.e.a.”
A teraz wyjaśnię, o co chodziło w moim postępowaniu egzekucyjnym . Otóż, poborca skarbowy Artur Dymowski sporządzający protokół zajęcia wpisał do niego te ruchomości, które zajął. Oczywiście przy żadnej ruchomości nie zamieścił opisu jej cech właściwych i odróżniających ją od innych przedmiotów tego samego rodzaju, co zaleca R. Hauser. Nie opisał  również uszkodzeń (później okazało się, że część ruchomości została zepsuta  w czasie nie mojego dozoru).  Poza tym w dalszym toku postępowania egzekucyjnego  doszło do wyceny nie zajętych ruchomości o znacznej wartości np. specjalistycznego kabla tzw. fidera (ok. 30.000 zł). Mało tego, biegły skarbowy dokonał cytuję: „wyceny zorganizowanej części przedsięwzięcia gospodarczego”, czyli faktycznie całej radiostacji. W skład przedsiębiorstwa oczywiście wchodziły oprócz zajętych ruchomości, także te nie wpisane do protokołu zajęcia oraz inne prawa i składniki przedsiębiorstwa. Teraz tłukę się z naczelnikiem Urzędu Skarbowego w Płocku , który uskutecznia ze mną zabawę w gry słowne typu, czy „zorganizowana część przedsięwzięcia gospodarczego” jest przedsiębiorstwem, czy poborca zajmując kilka ruchomości musiał dokonać opisu każdej z nich, itd.
Doszło do paradoksalnej sytuacji, w której dopiero teraz – ponad 5 lat od zajęcia mojej firmy – naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku usiłuje rozliczyć się z przeprowadzonego postępowania egzekucyjnego. Właśnie wszczął kontrolę skarbową, o którą wcześniej zabiegałam i której przeprowadzenia  mi odmówił. Jest z tym potężny kłopot, ponieważ nic mu się nie zgadza i jak stwierdził w piśmie nr 1419/ZW/070/II/d/48/2010/14 z dn. 03.12.2010 r. cytuję: „W celu ustalenia stanu prawnego dotyczącego dokumentów związanych ze sprzedażą ruchomości zajętych w postępowaniu egzekucyjnym planuje przeprowadzenia kontroli doraźnej w tym zakresie.”
Przypilnowanie protokołu zajęcia - jak widać na moim przykładzie - jest bardzo ważne dla zobowiązanych. Niebezpieczne jest również dla całej pozostałej populacji ludzkiej, która znajdzie się w okolicy mienia zobowiązanego, ponieważ  przy takim pojmowaniu art. 99 upea przez pracowników organów skarbowych mogą zająć wszystko bez wpisania do protokołu zajęcia. Byle byłoby połączone z ruchomością wpisaną do protokołu zajęcia. Przykład?  Jak zajmują lokomotywę, to razem z torami, dworcami i całą pozostałą infrastrukturą.  I tym sposobem  mogą wyjść poza granice Polski, anektować ziemie, na których te tory zlokalizowano. Tylko oceany mogą ograniczyć ich imperialistyczne zapędy. A przy okazji  „wyjmują” kilka lat z życiorysu zobowiązanym  na odkręcanie tego. Jak dowodzi moja historia nie jest to ani łatwe, ani przyjemne.
Np. ów fider, to jak wcześniej napisałam, to specjalistyczny kabel o ok. 3 cm średnicy (nie pamiętam, ile miał dokładnie). W środku znajduje się plastykowa, biała spirala. Przenosi on dźwięk produkowany w studiu radiowym do części nadawczej. Od 5 lat tłumaczę to organom skarbowym. Nadaremnie. W powyżej cytowanym piśmie naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku stwierdza, że jest to…  zasilacz, linia przenosząca drgania elektryczne wielkiej częstotliwości od anteny nadawczej albo odbiorczej do odbiornika radiowego”. Nie na tę głupotę nie ma lekarstwa. Przy rozpatrywaniu tej sprawy prawdopodobnie naczelnikowi mylą się słupy transformatorowe z anteną. Nie przekonuje go argument, że w niemal każdym mieszkaniu jest radio i gdyby musiało być ono połączone z moimi antenami, to Słońca nie oglądałby przez cały rok przez kopułę fiderów. Nie zakwitłyby stokrotki i wyginęły bociany. A później cała ludność w promieniu zasięgu nadajnika i anten, bo pod szczelną kopułą fiderów znalazłby się i Orlen (ok. 5 km od anteny) ze swoimi potężnymi kominami , których produkcja utknęłaby w kopule zamiast wylecieć w Kosmos. Płock, jak wiadomo, nie jest kurortem.  Gdyby poborca opisał ów fider w protokole zajęcia, to może naczelnik nie pisałby bzdur?
Ale okazało się, że wpisał go wcale do protokołu zajęcia.  Mimo to biegły skarbowy jego część wycenił, czyli widział go. Biegły sądowy nawet uwiecznił na zdjęciu.  Ale nie ma go wśród rzeczy wydanych nabywcy. Nie zwrócono go mi. Co się z nim stało do dziś naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku uporczywie odmawia mi odpowiedzi na ten temat. Dlatego  nie wiem, czy w dalszym ciągu jestem jego właścicielką, czy został zniszczony, ukradziony, podarowany, wydzierżawiony za ciężkie pieniądze, itd. Wiadomo tylko, co zeznał A. Dymowski, czyli prawdę: „Nie zająłem fidera. Gdybym wiedział, że przedstawia wartość, to bym go zajął”. Chodzi o sporą kwotę, która zaginęła w toku prowadzonego postępowania egzekucyjnego prowadzonego przez płocki Urząd Skarbowy.
Albo inny przykład. Poborca  wpisywał do protokołu zajęcia pojemności twardych dysków. Później w czasie dozoru dyski z zajętych komputerów znikły i pojawiły się inne – nie moje. Teraz naczelnik Urzędu Skarbowego w Płocku stosuje zadziwiające uniki i wyjaśnienia typu (cały czas cytaty z pisma 1419/ZW/070/II/d/48/2010/14): „Warto zwrócić uwagę, że praktyka podawania przybliżonych pojemności dysków przez sprzedawców i producentów jest powszechnie przyjęta (zatem wskazanie, że dysk ma 40 GB nie oznacza, że ma dokładnie taką pojemność, lecz że jest ona zbliżona do tej wartości).” Różnice według dokumentów sporządzonych na zlecenie organu egzekucyjnego wynoszą nawet 10 GB. Tam, gdzie występuje niezgodność ponad 63 GB naczelnik przypuszcza, że wynika to z braku przecinków w pojemnościach w protokole zajęcia. Tym samym sam kwestionuje wiarygodność tego dokumentu. Na czym opiera domniemanie, że protokół zajęcia zawiera nierzetelne opisy ruchomości, nie wiadomo, ponieważ ów dokument nie został sprostowany. Mimo posiadanej wiedzy o nierzetelności protokołu przez ponad 5 lat nie wycofał tego urzędniczego śmiecia z obiegu prawnego, a wręcz dowodzi, że zastał sporządzony prawidłowo.
Takich przykładów z własnego postępowania egzekucyjnego mogę podać kolejnych kilka stron.
Chcę podkreślić, jak ważny jest protokół zajęcia wobec zajmowanego stanowiska organów skarbowych i traktowania tego dokumentu. Moja rada? Wszystko, co bierze w rękę poborca – chociaż „mój” zachował się uczciwie przyznając, że np. nie zajął fidera – należy spisać i sfotografować razem z okolicą, aby w przyszłości uniknąć kłopotów. Nie rozstawać się z dyktafonem i kamerą rozmawiając z pracownikami egzekucyjnymi. Na spotkania z nimi chodzić ze świadkami. Zanim usiądziecie na krześle sprawdźcie, czy nie ma na nim naklejki o zajęciu, bo zajmą połączone z nim spodnie, a nie wykluczone, że i skarpetki.