niedziela, 2 stycznia 2011

8. rubryka sprzedaży bezpośrednio po zajęciu – art. 104 upea

Art. 67 upea narzucił ministrowi finansów smutny obowiązek określenia wzoru protokołu zajęcia i odbioru ruchomości . Ów urzędnik państwowy i funkcjonariusz publiczny wypełnił to brzemię roboty ku chwale Ojczyzny. W ferworze patriotycznej misji prowadzenia Polski ku świetlanej przyszłości (choć niekoniecznie emerytów), prawdopodobnie nawet wykonał wysiłek przeczytania ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. No, może nie całej, ale z pewnością nie znalazł sobie atrakcyjniejszego spędzenia czasu do art. 104 upea. Dowodem owego porywu pracowitości jest rubryka w protokole zajęcia i odbioru ruchomości nakazująca poborcy określenie, które ruchomości mogą być sprzedane nawet bezpośrednio po zajęciu.  Dalej było już górki: art. 104 upea doprecyzowywał rozstrzygając, które to mogą być „ruchomości” m.in. te które łatwo ulegają zepsuciu albo sprawowanie nad nimi dozoru lub przechowywania powodowałoby koszty niewspółmierne do ich wartości.
Zdaniem prof. R. Hausera w jego komentarzu do upea ustalenie powyższego, to obowiązek poborcy. Zastrzegł również, że niekoniecznie wartość przechowywania musi być jakoś znacząco wyższa od wartości ruchomości, wystarczy, żeby była… nieznacznie niższa.
Tyle teoria. Bo jak zwykle w wykonaniu płockiej placówki fiskusa nic co logiczne i rozsądne nie jest stosowane. Dowodem na to jest moje postępowanie egzekucyjne. Schody rozpoczęły się od tego, że tutejsze gejzery intelektu o twarzach nieskażonych procesem myślenia nie odróżniają kosztów egzekucyjnych od kosztów magazynowania, przechowywania. Pozwalam sobie na ten obrazowy opis stanu umysłów, który miałam możliwość nie raz obserwować, ponieważ przytoczę dowód: moje ruchomości wyceniono na 30 000 zł, zaś koszty przechowywania (mylone przez te wulkany głupoty z kosztami egzekucyjnymi) cytuję pismo Płocku nr1419/OO/051-30/10/I z dn. 10.09.2010 r.: „Nie można także zgodzić się z podawaną przez Panią wysokością kosztów egzekucyjnych w wysokości 1 mln zł, ponieważ dolicza Pani do kosztów egzekucyjnych koszty energii elektrycznej…(następuje wyliczenie kosztów magazynowania)”.  Tu mógłby być koniec, bowiem to zdanie mówi wszystko, a głównie dowodzi, że owi urzędnicy mają co najmniej problemy ze składaniem liter, a już z pewnością z rozumieniem treści czytanej. Ale widocznie w aparacie skarbowym musi być taka hierarchia, że jak minister dowiódł, że potrafi czytać, to cała reszta boi się wychylić ze stosowaniem tej umiejętności. Ale nie jestem o tym do końca przekonana czytając kolejne pismo naczelnika nr 1419/ZW/070/II/d/46/2019 z dn. 19.11.2010 r. cytuję: „Nie jest zasadne twierdzenie, że sporządzając protokoły zajęcia i odbioru ruchomości w Pani sprawie poborca naruszył art. 104 upea. Przepis ten dotyczy terminów sprzedaży, a nie kwestii sporządzania protokołu.” Na co się skarżyłam? Ano na to, że poborca nie sporządził protokołu zajęcia i odbioru ruchomości w sposób nakazany prawem, czyli przez ministra finansów i nie zawarł w nim adnotacji o ruchomościach, które podlegały sprzedaży w ciągu 7 dni od zajęcia. Wówczas nie poniosłabym strat wyliczonych tak skrupulatnie przez naczelnika Urzędu Skarbowego w Płocku w poprzednim cytacie. Gdyby sporządził tę adnotację, wówczas miałby organ egzekucyjny czarne na białym, że natychmiast musi sprzedać owe ruchomości. Proste jak art. 104 par. 2 upea, którego już ktoś wynajęty im nie doczytał. Połączenie dwóch przepisów do łącznego stosowania przekracza ich pojmowanie rzeczywistości, trzech – stanowi już barierę nie do pokonania.
A może w tej całej zabawie z „winnymi” nie chodzi o licytację, kto jest bardziej głupi:  minister finansów, który kazał im wypisywać durne rubryki, czy urzędnicy, którzy muszą prostować w realu jego fanaberie, ale o okradanie zobowiązanych w tzw. majestacie prawa?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz